Dobra, pierdole to.
Muszę się zająć swoimi problemami, które mnie poprostu zalewają i w których się powoli topię.
Nie mam pieniedzy, alkoholu, papierosów, czegokolwiek czym bym się mogła upodlić, nie mam nic, i nawet nie wiem czy się dostanę do dość specyficznej szkoły na której mi cholernie zależy.
I mam za duży burdel w głowie. Ale nie mam po co tu wypisywać tego co się kryje w zakamarkach mojego umysłu.
Tak, dopuszczam się foto blogowego aktu samobójstwa.
Życzyłabym wam żebyście się trzymali ale sama się ledwo trzymam, wiec takie słowa w moim wykonaniu mogą zabrzmieć mało wiarygodnie.
I chuj.