Powiedział ktoś, że samobójcy idą do piekła.
Nie. Oni mają piekło na ziemii.
Dziś minęły 3 lata od śmierci D.
Już od kilku dni myślę o nim, a tej nocy śnił mi się bardzo wyraźnie. Uśmiechał się, jak zawsze.
Zanurzona we własnym cierpieniu nie potrafiłam dostrzec jego udręki.
A może to właśnie dlatego nie zauważyłam, że cokolwiek mogłoby świadczyć o jego wewnętrznym piekle, bo my wszyscy nosimy te cholerne maski.
Mimo, że od rana chce mi się wyć, a w tej chwili łzy ciekną mi po twarzy, to czuję ulgę.
Że on już przestał cierpieć.
Nie mogę być teraz na torach i położyć kwiatów. Bardzo mądra osoba powiedziała mi ostatnio, że zaczyna mi się inny etap żałoby - akceptacja.
W żadnym wypadku nie mogę nazwać tego akceptacją, bo jak można zaakceptować nagłą i tragiczną śmierć osoby ważnej w czyimś życiu?
A może ta ulga to właśnie ta akceptacja?
Nie potrafię jeszcze znaleźć odpowiedzi na to pytanie...
Inni zdjęcia: Sobota patusiax395:) dorcia2700Księgarnia elmara1 mktncc484 mzmzmzOd lat przyglądam się światu bluebird11Lovely kataska... icestars*** staranniemilczysz*** staranniemilczysz