nienawidzę takich dni. naprawdę. szczególnie jeśli bardzo chcę dobrze, a jeszcze bardziej wychodzi źle.
nienawidzę też płakać przy Porishead, bądź przez Portishead, jak kto woli. za bardzo melancholijna muzyka. boli też kiedy się traci to czym się żyje. wiem, że ten, dla kogo fotoblogi są tlenem, jest jebnięty, ale najwyraźniej ja taka jestem - straciłam tlen. Teraz to mnie przy 'niedepresji' trzymają tylko Ryby, bo przecież One bez tlenu żyją tyle lat. nie muszą mieć też wcale oka [ani nawet dwóch], żeby być szczęśliwymi stworzeniami. Może receptą na szczęście jest właśnie brak oka? yyy. chyba wolę być nieszczęśliwa - serio, lubię swoje oczy. o! no i Sonia też przytrzymuje, bo tylko Ona zna te same strony z filmami porno co ja i tylko Ona wysyła mi te swoje ulubione, najbardziej hardkorowe ;x dzięki, dzięki.
nie obchodziło mnie do tej pory nawet to, że jesień się już wprosiła w Magnice. tak, nie obchodziło. tak nagle, o 1.17 ją zauważyłam. 'och, ach. jakie piękne liście!', 'eeech, przepiękna złota jesień!!!' - dlaczego ja tego nie widzę? może po prosu należy się zaopatrzyć w okulary wirzyn ekspres? drugie, które dostałabym gratis, dałabym Baszkowi, bo nie widzi przelatującej przez pokój, pięciokilogramowej myszki.a propos - naprawdę ciężko Mu zrobić zdjęcie, proszę mi uwierzyć, naprawdę ciężko. co prawda fotografia ta dziś miała być gdzieś indziej, ale tutaj też pasuje - Jeejku, co ja mówię? On przecież WSZĘDZIE pasuje <3 mraał. - Śmierdziuchu.
przepraszam za tak szarą tematyczność notki. po prostu musiałam się wygadać, a Przyjaciela od wysłuchania tak nudnych wyżaleń, nie ma. no a teraz jest lepiej. o wieeeele lepiej x)
lecz wciąż potrzebuję, by mnie Ktoś przytulił.
"sing to me the song of the stars,
of your galaxy dancing and laughing, and laughing again."