To jest raj.
Raj uchwycony krzywą perspektywą z kajaka w pierwsze ciepłe dni maja. Miałam na sobie te same spodnie, podejrzewam, że buty również i na oko podobnie uczesane włosy. To było w tym roku, tak na oko 4 miesiące temu. I zastanawiam się jakim cudem aż tyle sie wydarzyło.
Jesień to zawsze ten okres powrotu do szkoły, jeszcze nieostygnięte emocje powakacyjne... 10 września, shit, za 2 dni mam dwudzieste drugie urodziny! Nie siedzę w szkolnej ławce, siedzę w biurze i w sumie to sie opierdalam, bo zamiast pracowac ja piję drugą kawę i przeglądam fejsika. Dobra, nie no, pracuję trochę. Siedzę 8 godzin na dupie.
I te 4 miesiące temu nie wiedziałam gdzie będę pracować, ale wiedziałam, że nie wycofam się. Chybaże on. Ale na pewno nie ja. Nie wycofałam się i przyjechałam i spędziłam tutaj już cudowny miesiąc, ale nieubłaganie powietrze zaczyna inaczej pachnieć porankami. Nieubłaganie nawraca mnie ten zapach gdzieś w czas, kiedy nie wiedziałam, że istnieje K., kiedy nawet przez sekundę przez myśl mi nie przeszło, że mogłabym nie mieszkać w Lublinie. Że kiedyś skończę studia, jak na razie, pierwszego stopnia, że nie zdecyduję się na kontynuację od razu, że będę ciężko pracować w sielsko i poznam tam chyba najlepszych ludzi jakich do tej pory dane mi było poznać. Oczywiście nie mówię o O., ona się do tych rachunków nie wlicza nigdy.
Właściwie to nadal jest lato, ale wrzesień jest wyjątkowy, nie ze względu na moje urodziny, rzcz chyba jasna, ale ze względu na lwa pod zamkiem, busa o 18:20, zimne poranki przy smażalni ryb przed szkołą... Uśmiecham się, bo zdaję sobie sprawę, że jest tylko jedna osoba, która wie o co mi chodzi. Właściwie to zawsze.
Tamtej jesieni cos zaczęło pekać w moim życiu, pękało tak dziwnie. I aż śmiesznie kiedy zdaję sobie sprawę, że to już rok i tylko rok... To tqak jakbym miała chyba lekkie rozdwojenie jaźni. Bo ten maj wydaje mi sie taki odległy, jakby minęły lata, a tamta jesień tak bliska, jakby to była ta jesień.
Ktoś mnie chyba zawiesił pomiędzy rozdziałami. I nie nalezy rozumieć tego w sposób opaczny, absolutnie. Moje uczucia z tamtego okresu są tak samo żywe jak z każdego innego tylko wobec jednej osoby. Cała reszta została przelana na kogoś, kogo mam wrażenie znam od lat. Kiedy kładę się obok niego spać to mam wrażenie, że nie wiem kiedy to się zaczęło. Jakby nigdy się nie zaczęło, tylko trwało od zawsze. Jakby tamto wszystko co było w Lublinie wydarzyło się zupełnie w innym życiu, w innym wymiarze, jakby było snem. /tak się właśnie czuję, jakby było snem.
Nie wiem czy jesień to dobra pora na rozrachunek własnego sumienia. Albo plusów i minusów, albo bilansu. Zrobiłam taki w tamtym roku, przed samym Sylwestrem. Pierwsza rzecz z listy rzeczy, które chciałabym osiągnąć w nastepnym roku, spełniła sie 7 dni później. Aż ciężko mi jest wierzyć, że to było 9 miesięcy temu. Tylko...
Mam w sobie pełno goryczy do świata, z którego odeszłam. I pełno miłości. Dopiero wyjeżdżając na stałe zrozumiałam jak wiele zostawiam. Zawsze powtarzałam, że trzeba coś robić, ruszyć się, coś poznać nowego. Że przecież Ci ludzie i tak będą i nic mnie tam nie trzyma. Znam siebie i chociaż może jestem zwykłym, cichym człowiekiem to na pewno nie tchórzliwym. A potem zdałam sobie sprawę, że zostawiam wszystko. Przyjaciół, siostrę, brata i rodziców, sielskową rodzinę moją, ulice, które znam, i za którymi tęsknię, kamienicę numer 17, w której zawsze pachnie jedzeniem, cóż dziwnego, skoro to restauracja. Zostawiłam przyjaźnie ze studiów i wyjechałam do nieznanego mi świata. Znając jedynego człowieka. Ale tak myślę, że gdyby nie ten człowiek to Olciak miała by nowego lokatora w domu... I gdyby nie ten człowiek, to chyba zwąpiłabym, że można życie ułożyć od nowa, z gruzów i od podstaw budować cos na zupełnie nowych fundamentach.
Inni zdjęcia: Zamek Czocha purpleblaackSparta 2praga - Opava wroclawianinMalina lepionkaSikora bogatka slaw300Troska. rainbowheroineNie ma Ciebie rainbowheroine‘Nie chciała się zgodz martawinkel9 / 03 / 25 xheroineemogirlx1407 akcentovaTurkusowo, fioletowo i w Pumie xavekittyx