Pękła ziemia pode mną.
Pękła Ziemia pode mną.
Zsiwiało niebo.
Szczeliną przelała się ciemność,
rozbłysła w barwach piekła.
Przyszedł,
Czarny Pan.
Zabłyszczało oko
koloru żarzącej się lawy,
koloru brudnego złota.
Nie można było w nie patrzeć.
Spojrzałam.
Rozsunęła się,
Ziemia pode mną.
Czerpałam moc z dołu.
Stałam nad skarpą, przepaścią.
U dołu było Piekło.
Dom Czarnego Pana.
Dom nasz,
tych, którzy nie żyjemy.
Duszy już nie mamy.
Sprzedana.
Skoczyłam.
Nietoperze koloru smoły
wzniosły się w swej okazałości.
Byłam bowiem Centrum.