Samotnie przemierzając kolejne lądy i morza, miejsce swe moje sny zagrzały właśnie w tym niewielkim, czworokątnym pokoju, gdzie światło księżyca wraz ze smutkiem wlewały się przez okno. Czwarta noc i czwarty dzień z rzędu, kiedy sen jest jedyną rzeczą, która od początku do końca wyszła tak doskonale, że możnaby nagrodzić tą czynność kilkuminutowymi owacjami na stojąco , gdyby to oczywiście było coś nadzwyczajnego. Sen. Sen, nie drzemka, nie przymknięte powieki, sen. Sen jest o tyle rzeczą doskonałą, że podczas gdy ciało leży prawie martwe w miejscu spoczynku- umysł odbywa daleką drogę w nieznane. Tej nocy zostawiłam szafę otwartą i właśnie ta szafa, mimo swojej na pozór normalności, wydała mi się w tę noc głuchą nadzwyczajna. Niech sen, który wleje się do wnętrza mojego umysłu i namaluje coś na bieli, nakreśli horyzont, stworzy coś z niczego, nie pominie tego szczegółu. Kiedy wyjdę już z ciała i będę mogła zrobić absolutnie wszystko, dopóki ktoś mnie nie zbudzi, zakręcę się obok tego tajemniczego, wielkiego pudła. Będzie otwarte. Będzie otwarte jakby czekało, jakby wrota swe otworzyło wołając WEJDŹ. Wejdę, bo jak mogę odmówić? Wejdę i spłynie na mnie łaska lub przekleństwo. Pobuszuję wewnątrz pośród wieszaków i ubrań. Owej nocy szafa zamieni się w windę. Jestem pewna. Pojadę na ostatnie piętro piekła sprzedać duszę. Rzeczywistość tam wygląda trochę inaczej. Zanim jednak zdąrzę się rozejrzeć- pierwsze promienie zatańczą na moich niespokojnych powiekach. Natura zbudza się do życia tym samym budząc mnie. Budzi mnie, bo pragnie by ktoś ją przywitał chociaż raz tak jak ona wita nas co świt. Wita nas codziennie zabitą nadzieją.
Inni zdjęcia: Okno papieskie nacka89cwa... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24