photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 4 MARCA 2014

soo muuch work!

Stawiać sobie wysokie wymagania.

Mały ideał niczego nie stworzy. Dzisiejszy ideał człowieka,

to wzór średniości, przeciętności i tak zwanej normalności.


Czas pędzi jak oszalały, czasem mam wrażenie,

że ktoś nieuważny zmienił szybkość poruszania się wskazówek zegara.

 

Dni wypełnione praktycznie po brzegi.

Mało, a wręcz znikome chwile na odpoczynek.

Co zrobić. Jeżeli już nawet trafi mi się wolny dzień,

to i tak calusieńki spędzam poza domem, za każdym

razem w innym celu. Mimo wszystko bardzo to lubię.

A jeżeli już o celach mowa, to powolutku udaje mi się

realizować coraz więcej z nich. Oby nie skończyło

się to tylko na kilku "zwycięstwach" :)

 

Zdecydowany czas naprawić maszynę do szycia.

Len na jedną z sukien nie może się już doczekać;

tym bardziej, że za chwilę dołączy do niego przepiękna

wełenka na drugą. A tuż po niej materiał na kapturek.

Jeszcze nie zaczęłam, a już nie mogę doczekać się

efektów końcowych :)) Przy okazji wreszcie nie będę

marznąć podczas wyjazdów! To ogromnie motywuje.

 

***

Wszystkie twarze stonowane. Niemal wszystkie identyczne.

NIJAKIE. Uścisk dłoni taki ledwo. Przytulenie? Chyba nie.

Powściągliwość. Dystans. Absolutna powaga.

Brak jakiejkolwiek emocji. Dlaczego?

 

Coraz częścięj odnoszę wrażenie, że to ja potrzebuję 

pomocy specjalisty. Emocjonalne podchodzenie do tego,

co mnie otacza? W odpowiedzi zdziwione miny. Przejmowanie 

się różnymi sprawami? U większości jasno dostrzegalne zatroskanie,

a nawet i współczucie. Otware wyrażanie emocji, niezależnie,

czy chodzi o te złe, czy nawet te najlepsze, stało się czymś obcym.

Czymś, czego należy unikać, a wręcz wstydzić się tego. Coś, co

większość uważa za niedojrzałość i dziecinadę. W takim razie 

co jest dla nas lepsze? Tłumienie w sobie tych wszystkich wspaniałych

uczuć? Nie wyobrażam sobie momentu, gdy z całkowitą obojętnością

opowiadam swój dzień. Chwili, w której radość nie może rozpierać 

mnie od środka i nie mogę się nią z nikim dzielić. Gdy mimo, że coś 

ogromnie mnie złości, przybieram obojętny wyraz twarzy. Nie wiem,

jak można budować przywiązanie, motywację, pasję; jeżeli zrezygnuję

z tak naturalnych reakcji, jakimi są emocje. Obojętność jest w stanie

zabić wszystko. Jak można uznać się za osobę szczęśliwą, jeżeli

tłamsi się w sobie radość, ponieważ tak "nie wypada"? Jak można

odczuwać, przeżywać, doświadczać, jeżeli nie towarzyszą temu

żadne naturalne reakcje? Odnoszę wrażenie, że coraz to większe

grono ludzi zaraża się tą "chorobą" i przyjmuje tę powściągliwość,

dystans i bezbarwność za coś oczywistego i właściwego. A co 

gorsza, większość z nich próbuje przekonać do tego i mnie. 

Spójność. Zgodność. Autentyczność. Tym można określić emocje.

Czym określić całkowitą obojętność na te uczucia? Nie wiem, 

i nie chcę się przekonywać. A gdy znajdzie się jeszcze jedna osoba,

która będzie mnie próbowała w tej kwestii ograniczyć, naprawdę

ciężko będzie mi w spokoju wytłumaczyć, że mnie nie przekona...

 

 

Wyrzuciłam z siebie to, co od jakiegoś czasu leżało mi na sercu,

już nie zanudzam skumulowanym słowotokiem; a że na pewno

nie pojawię się tu ponownie w okolicach ósmego marca, to

życzę Wam wszystkim Kobietki wszystkieeego najlepszeeego! Buziaaaki :*