Piszę, mimo, że w umie wiem, że nie powinnam. Bo nie mam na to czasu.
Ale ostatnio ja nigdy nie mam czasu.
Chyba zaczynam odczuwać opór materii. A może za bardzo się przejmuję.
Ale kreujemy wokół siebie taką dziwaczną atmosferę, podpartą dziwacznym systemem wartości.
A ja wiem, że mam teraz jakiś przedziwny dół energetyczny.
Powinnam się teraz uczyć, ale jak nigdy czuję obrzydzenie na widok książki. Apokalipsa?
Może, nie, nie wiem, już przerabialiśmy teoria, praktyka nadciąga.
Piętnaście minut do północy, ups.
Przeważnie sypiam po cztery godziny i mniemam, że i tym razem tak będzie.
Grzecznie wstanę o czwartej (wstanę, muszęmuszęmuszę) i pouczę się tak jak teraz, czyli na słowo honoru, ale ładnie, dobrze i grzecznie.
Najbardziej bolą mnie te trzy fronty, na które nas szarpią.
Nie mogę wszystkim dogodzić. A próbując dogodzić choćby większości, nie dogadzam ani im ani sobie.
Nie chcę tracić energii. Mogę się rozwijać, ale czuję, że tracę coś, co powinno być dla mnie ważne. I w moim życiu zaczyna brakować równowagi.
Może da się to nadrobić ?
Nie rozumiem po prostu. Boję się, że żeby zachować większość możliwości, będę musiała się pozbyć jednej z przyjemności, których nie mogę, nie potrafię sobie odmówić. Po prostu nie umiem i sobie tego nie wyobrażam.
Może to nie ja wymagam od siebie za mało, tylko inni za dużo ? Przecież jakoś być musi, a w innej sytuacji byłoby dużo gorzej.
Iv. Wprawdzie nie mam z Tobą teraz kontaktu, ale mam nadzieję, że czujesz się już lepiej, że pobyt u rodziny jest udany, i że wrócisz szybko, bo tęsknię bardzo, bardzo, bardzo.
Co wieczoru i co ranka czuję straszną frustrację.
Nie wiem co się dzieje, mam nadzieję, że ominę ten fatalny czas, i że jakoś się wszystko ułoży.
Użytkownik niepogodna
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.