Każdy mógłby sobie wyobrażać apokalipsę... Dla mnie koniec nastąpił 12 czerwca tego roku. Tego właśnie dnia nasza miłość umarła. Właściwie - jego miłość...
Ja nigdy o nim nie zapomnę...
"Ona miała lat 15. Jemu brakło do pełnoletności kilku miesięcy. Zaczęło się niewinnie. pierwsze spotkania, rozmowy, potem przyjaźń. Wielogodzinne sms-owanie i wkońcu pierwsze pocałunki. To był początek.
Dziewczyna - trudna nastolatka. Problemy, depresja itd.
Chłopak - też nie miał łatwo...
Długo trwało zanim znaleźli kogoś kto rozumiał ich bez słów. Wydawało się, że byli dla siebie stworzeni. Że są idealną parą... I byli. Przez 5 pięknych miesięcy. Pierwsze kłótnie, nieporozumienia. Jej pierwsze łzy z jego powodu... Mimo tego wszystkiego Kochała go jak nikogo innego. Nie wyobrażała sobie życia bez niego. Zbliżały się wakacje... Kłótnia za kłótnią. Bezsilność. Półtora tygodnia przed końcem roku szkolnego chłopak wypowiedział słowa, które przewróciły jej świat do góry nogami... "Mam dość, odchodzę..."
To był cios. Nikt się tego nie spodziewał.
Dziewczyna nie mogła uwierzyć w to co się stało. Kompletnie nie dawała rady. W nocy nie spała, za dnia nie jadła. Ciągle tylko płacz. Mijały dni, z nią było coraz gorzej. Ból serca jeszcze dało się znieść, gorzej z bólem fizycznym.
Nie miała sił. Nie chciała bez niego żyć. Teraz każda chwila straciła na wartości... Chciała umrzeć. I nawet w głowie miała już plan. Brakowało jej tylko odwagi...
Była w coraz gorszym stanie... Po czterech tygodniach lekarze postawili diagnozę. Okazało się, że jest chora (...)
Teraz w glowie miała już tylko jedno. Jeden przykry tekst:
'Dopiero w grobie zapomnę o Tobie, gdy moje powieki zamkną się na wieki.'
Cóż...
Przykład na to, że miłość rujnuje życie."
' Jak można żyć normalnie, gdy tak bardzo chce się umrzeć ?
by niepodchodz
+MOŻNA DODAWAĆ.