Głowa pękająca na pół, wiatr w uszach. Samobieżnie układające się puzzle tak po prostu z nikąd.
Kiedyś były zestaw podstawowy, rozwinął się w zestaw uzupełniający po dłuższym czasie braku lądu na horyzoncie. Misz-masz zestawów daje wyobrażenie chorobliwie niepoukładane, ale jakże kuszące, lecz poniekąd tylko nierealne. Poniekąd...
Niebawem "oczko". Więcej złomu w sobie mam z tejże okazji. Coś jeszcze? Z dnia na dzień zdobywam nowe doświadczenia i przekonania. Chciałabym... tyle rzeczy, ale brak mi wszystkiego i niczego. Cośby wypadało zmienić lub przywrócić w obieg.
Życie jest nieprzewidywalne, niby przewidywalność zachowań społecznych winna być.. zeby jakiś ład istniał, ale... było by nudno i mało rozwojowo. Niektórzy to umieją jedną wyjętą kartą z swego życia zniszczyć wielki domek innego gracza. Czasem jedna karta wystarczy, żeby zmianić wszystko in + i poukładać masę różnych spraw, znaleźć spełnienie... Szukam swojej karty! Już nie na niby...
I patrzę w przyszłość, najchętniej w górach gdy wiatr wplata palce w moje włosy, a obok stoi ktoś komu można zaufać... bo jak zwykle: GÓR I KOCHANIA mi trzeba. Jestem skłonna do poświęceń... chyba.
"Miliony gwiazd do snu tulą cię
Swe promienie ci ślą więc chciej przyjąć je
Miniony dzień złóż u nieba wrót
Niech popłynie melodia z księżycowych nut
Jaki był ten dzień&"
Zmęczona, ale chętnie by coś zamieszała... żeby się kolorowiej zrobiło.