I znowu pojawiło się to uczucie...uczucie samotności, jakby wszyscy mieli mnie gdzieś.
Być może mają i piszą do mnie tylko wtedy gdy coś chcą...i oczywiście lecę jak na rozkaz.
Gdy ktoś obraża Twojego przyjaciela przy Tobie to nie zastanawiasz się co zrobić, tylko bronisz go.
Ja tak robiłam...ale gdy mnie ktoś obrażał "przyjaciele" siedzieli cicho.
Nawet jeżeli ktoś nie lubi się kłócić, a widzi gdy jego PRAWDZIWY przyjaciel jest obrażany, nie zostawia go samego.
Zaczynam wątpić w miłość i w przyjaźń, być może gdzieś są ludzie którzy zrobili by dla siebie wszystko zwani przyjaciółmi ale widocznie ja na to nie zasłużyłam, być może za dużo razy broniłam ich nawet w ich nieobecności.
Przykre ale prawdziwe.
Po co ja to piszę i tak nikt tego nie czyta.
Przepraszam jak kogoś uraziłam ale za długo mi to leżało na sercu...