Piątek= weekend.
W końcu.
Muszę ogarnąć tą maskotkę, powoli sie za to zabieram, mam great plan, grunt to zrealizować.
Zachmurzone niebo pokrzyżowało mi szyki, mam ochotę na schaboszczaka, nie zrobiłam prania.
Czeka mnie ciężki tydzień, powolutku zaczynam czuć ten cały cyrk związany ze świętami, czuję żę będą udane.
Jak na razie moim głównym tematem dyskusji i rozmyślań jest 19 grudnia, dziwna data xd
Dobra, cicho xd
Złapał mnie lag, nie chcę puścić.
Męczę się z nim.
Take it easy, let's goin' on.
P.s Powodzenia na próbnych maturach :*