Wyglądam jak trup.
Wszystkie dni stają się takie trudne, a ja w ogóle nie jestem na nie przygotowana.
Mam już dosyć. Nie mam już siły chodzić do szkoły, nie chce już wychodzić z domu.
Widząc ludzi, jest mi tak źle. Przepełnia mnie okropne uczucie, którego nie jestem wstanie pokonać. Nawet w kościele już nie czuję się dobrze.
Przełożyli mi moją wizytę u pani psycholog na 7 stycznia. Nie tak miało być.
A moje oczy przepełnia strach.
Ususzyłam płatki mojej czerwonej róży. Była taka piękna.