Pali mnie żywy ogień. Pochłania każdą komórkę, powoli delektując się nią. Mam coraz mniej ludzkich odruchów. Jestem nieczuła, wredna, agresywna, zamknięta w swoim świecie i nie chce nikogo do niego dopuścić. To co widzą to tylko jakaś mistyfikacja. Jednakże nadal tylko przy Tobie jestem człowiekiem. Każdy odruch jest prawdziwy, pełen emocji o których nawet nie śnilaś.
Czuję gniew. Ogromne pokłady gniewu. Wyniszcza mnie to. Patrząc w lustro za każdym razem widzę coraz bardziej wyniszczonego człowieka. Oczy blakną, siwe włoski gdzieniegdzie, a uśmiech bez wyrazu, już nie zaraża jak kiedyś.
Nie chce Cię już nigdy więcej spotkać, nigdzie. Nie pisz do mnie, błagam Cię. Nie udawaj niczego, bo już rzygam od tej fałszywej twarzy, od tych kłamst. Idź do Niej i nie marnuj już więcej mojego czasu.