Zamiast koszmarów śnią się małe niedźwiadki, zamiast sukcesów i porażek wiercąca dziurę w brzuchu pustka, a zamiast drobnych, słodkich i relatywnie niewinnych grzeszków, które tak lubię, trafia się mała, chłonąca, gryząca i drapiąca czarna dziura, która obarcza mnie winą i odpowiedzialnością, za własne problemy. Okazuje się, że dziura chce mnie zjeść. Od dłuższego czasu. W dwójnasób. Jestem wyjątkiem, który chce zatrzymać dla siebie, więc zjada mi dobry nastrój i zjada wgryzając się fizycznie. Przykre, dziwne i niesmaczne. Chyba, że dziura widzi to inaczej. Pies ogrodnika z tej dziury straszny.
Pustka objawia się strasznym zastojem, chęcią kolejnych zmian hamowanych brakiem motywacji, brakiem działania, niewystarczającym zaangażowaniem w celu osiągnięcia celu. Trzyma w znienawidzoej bezpiecznej strefie, z której trzeba wiać. Szybko, zaraz, dzisiaj, albo nawet i przedwczoraj.
A małe niedźwiedzie polarne lubią być noszone na rękach, karmione z butelki i zabawiane wesołą piosenką. Sny najlepszymi przewodnikami po świcie zwierząt.
SadurDick