Wstałem rano, podrapałem sie po jajkach, przeciągnąłem i wszedłem to kuchni. Na środku, na wózku inwalidzkim siedział mój chrzestny, który zmarł w 2000 r. Nie mogłem tego ogarnąć. Przecież widziałem jak chorował, jak rak doszczętnie go zeżarł, jak leżał zimny w trumnie i jak spuszczali go do grobu. Powiedział, że to wszystko była fikcja, mistyfikacja. Uciekał przed jakimiś bandytami, bo naruchał sobie przypału i musiał zniknąć, żeby chronić rodzinę. Przez 12 lat ukrywał się w Szwajcarii nie miał kontaktu z nikim. Tylko mój ojciec wiedział, że żyje i nie powiedział nawet o tym rodzicom. Dla naszego dobra. Postarzał się przez te lata, trochę posiwiał i zapuścił brodę podobną do tej, którą miał gdy chorował. O to dlaczego jeździ na wózku nie spytałem.
Powiedział, że teraz wrócił na stałe i znowu będzie moim wujkiem, że chce wrócić do rodziny, ale najpierw chciał się spotkać ze mną. Uściskałem go, popłakałem się i zacząłem opowiadać o sobie. Potem wyszedłem z kuchni.
Gdy się obudziłem wybiegłem z pokoju, chciałem wszystkim powiedzieć, wykrzyczeć, że on żyje, że wrócił, że udawał dla naszego dobra, ale rozbiłem się o gruby, lodowy mur suchej logiki.
Zobaczyłem kuchnię. Przecież nikt na wózku inwalidzkim nigdy by do środka nie wjechał, bo futryna jest za wąska....
sen już stary, ale dzisiaj mi się przypomniał, bo Krzysiek miał urodziny 10.03
za kilkanaście dni pyknie 13 lat od jego śmierci.
może to głupie, ale sen wolałem zapisać, żeby nie zapomnieć, bo gorszego chyba nie miałem
mogłem dodać jego zdjecie, ale jestem tak do niego z twarzy podobny, że to bez sensu
s_dur
Inni zdjęcia: Przygoda na greckiej Evii 4/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 2/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 3/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 1/4 activegamesOkno felgebelCiekawa cegla felgebelCiekawa latarnia felgebelGryzmoły felgebelGryzmoły felgebelM.M martawinkel