...ale mimo to obudziłem się we własnym łóżku gdy ktoś dzwonił owczym dzwonkiem przed drzwiami od mieszkania. Wstałem nie budząc nikogo, bo wiedziałem, że takie dźwięki nie zwiastują nic dobrego. Śpiąc byli bezpieczni. Spojrzałem przez wizjer. Starszy jegomość z wąsami jak Kurt Scheller i 8 drechów. Razem 9 przeciwników chcących skrzywdzić moją rodzinę.
Rozwinąłem ogromnie, białe skrzydła i wyskoczyłem przez balkon. Złapałem broń (metalowy, złoty drąg), którą trzymał drobny pośledni anioł i wróciłem do domu. Czas zmierzyć się z przeznaczeniem. Otworzyłem drzwi i krzyknąłem swoje imię "Któż, jak Bóg". Wstąpiła we mnie Moc i pokonałem zbirów.
W mediach pisali, że na taki cud trzeba czekać dziesięć lat modląc się, albo pięć gdy się jednak nie modlisz
s_dur