Jak długo potrafię nie pisać i znaleźć na to milion usprawiedliwień... A tak naprawdę chyba jedno jedyne jest prawdziwe.
Rok 2017 zamknie za sobą tygodnie walki o lepsze jutro, nowe przeżycia, spełnione marzenia i... nas. Gdyby ktoś rok temu powiedział mi, że za 365 dni będę tak bardzo szczęśliwa spotkałby się z wyśmianiem. Ja szczęśliwa? Jak to, dlaczego? I przede wszystkim za co?
A jednak okazuje się, że i na mnie czekała miłość mojego życia. I dzisiaj, po prawie 9 miesiącach naszego związku jestem tego tak pewna jak jeszcze nigdy niczego nie byłam. Są wzloty i upadki, są dni gorsze, lepsze, moje humorki i demony przeszłości, które niestety mają wpływ na moje lęki i obawy. Ale w tym wszystkim jesteś Ty.
Zawsze mnie przytulisz, ukoisz nerwy i otrzesz łzy.
I tak bardzo Cię kocham.