Wolę tak.
Anonimowo jest zawsze lepiej, łatwiej.
Taki jakby pamiętnik, wyrzucenie tego co mnie męczy.
Choć nie przepadam za publicznym wyżalaniem, a jednak trochę to pomaga.
W wielkim skrócie... czyli ciut o mnie.
17 lat- ni to dzieciństwo, ni dorosłość.
Może dlatego jest tak dziwnie, trudno(?).
Wielkie boje z wagą, niejedzeniem i napadami obżarstwa.
Strach, o bliską osobę, chłopaka, o ile w tym wieku miłość to coś co ma szanse przetrwać.
Choć prawie dwa lata to chyba jednak coś.
Przyjaciele, hm... albo osoby które tak się nazywają.
Rodzicie, w tym wieku chyba każdy nie może nadawać z nimi na tej samej fali.
I ogromny strach, o wszystko.
Ten, który siedzi i nie może wyjść.
Nakłada się, nakłada i wychodzi dziwnymi sposobami.
Tak jak wczoraj...
68kg ... tak daleko do 55. Lepiej tyle niż początkowe 79.