Nie chcę związku, który będzie dla mnie oazą spokoju i stabilizacją. Nie chcę związku partnerskiego, z którego można czerpać obopólne korzyści. Bycie z kimś dla wsparcia i pozbycia się uczucia samotności mija się z celem. Kłótnia z reguły kończy się zerwaniem, więc ile w tym wsparcia i stabilizacji? Wsparcie ma się u przyjaciół, którzy, jak nikt inny, potrafią wybaczać. Za to, kiedy chcę uciec i być sama nie muszę się nikomu tłumaczyć.
Jednak poczucie posiadania kogoś "na wyłączność" jest pociągające. Więc jak to wszystko pogodzić?
Chcę związku, w którym nie będę niczyją "podporą życiową" tylko będę płynnym, nieuchwytnym, wątpliwym, ekscytującym szczęściem. Nie chcę szczerych wyznań i chodzenia na ustępstwa, tylko indywidualisty, który nigdy nie ulegnie moim wpływom, jednocześnie szanując to co mam do powiedzenia. Chcę ciągłej, szaleńczej pogoni za marzeniami i niezliczonych godzin rozmów. Na to wszystko chcę jednego wieczoru osobno, tylko dla siebie samej.
Inni zdjęcia: ttt bluebird11Bolczów elmarDla mnie już czwartek patusiax395Zapraszam! thevengefuloneKolejna wylinka pamietnikpotworaKaruzela Arka Noego bluebird11Zegar kolejowy ? ezekh114Blu-tu. ezekh114Przygoda na greckiej Evii 4/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 2/4 activegames