przeraża mnie to wszystko. Czuję się rozczarowana-być może to słowo nie oddaje moich emocji, ale tylko takie jest odpowiednie. Ja wiem, że nie zawsze jest w życiu tak jak byśmy chcieli. Ja to rozumiem, ale chybaw moim coś idzie nie w tym kierunku :) tęsknię za ludźmi , których kocham i którzy kochają mnie. Chciałabnym z nimi być. Nie chcę być w miejscu, w którym jestem. Mam wrażenie, że te długie wytczekiwanie, odliczanie w ogóle nie miało sensu. Nie jestem szczęśliwa. Może to chwilowe? Może tak właśnie często jest? Co jest właściwe? Skąd mam wziąć w sobie siłe? Kiedy wszystko jest nie po mojej myśli? Skoro ludzie, którymi się otaczam nie są tymi właściwymi, z którymi chciałabym spędzać czas. Ale, trudno, dam radę, przecież muszę:)