Nie potrafię zrozumiec wielu rzeczy, nie potrafię wielu rzeczy powiedziec ani pokazac. Ciężko jest mi mówic o swoich uczuciach, nie potrafię już o nich rozmaawiac. Nie chodzi tutaj tylko i wyłącznie o miłośc. Po prostu nienawidzę swojego życia, często zastanawiam się co ze mną jest nie tak, co robię źle że każdy ode mnie odchodzi, że każdy mnie zostawia. Wiem, że mam ciężki charakter, ale chyba zasługuję na kogoś kto mnie pokocha. Zasługuję na prawdziwą przyjaźń i na prawdziwą miłośc, tak? Zawsze sądziłam, że każdy zasługuje... chyba jednak się myliłam. Może po prostu jestem skazana na to aby życ w samotności, może powinnam byc samowystarczalna? Może powinnam się odizolowac i po prostu zacząc nowe życie, sam na sam ze sobą.Możę to byłoby prawidłowe wyjście.W głowie mam jeden wielki mętlik, nic więcej. Nie potrafię okreslic co czuję, co we mnie siedzi. Sama nie p otrafię tego zidentyfikowac, to mnie niszczy. Czasem po prostu mam ochotę odejśc i wszystko zakończyc, a czasem mam ochotę życ i do szczęścia potrzebna jest mi tylko jedna bliska osoba. Komuś może się to wydac idiotyczne, no bo co ja mogę wiedziec. Przecież jestem tylko 16 latką która nic nie wie o życiu, która jeszcze niczego nie doświadczyła... Jednak pomimo tak młodego wieku przeszłam wiele. Dużo wiem, na pewno nie wszystko, ale dużo.. No bo przecież każdy od dzieciństwa nam wpajał że miłośc jest wieczna, że rodzina jest trwała i nic nie może jej zniszczyc. Jako dzieci zaczynami w to wierzyc, jednak gdy przychodzi rozwód rodziców ciężko jest nam przeżyc ten etap. Skoro miłośc jest wieczna to dlaczego nagle się kończy? To nie ma sensu. Przecież obiecywali sobie, że będą razem zawsze i nic ich nie rozdzieli... Ciężko jest potem to wszystko zrozumiec. Ja jednak nie miałam problemu.
Przyszła jesień i wszystko wróciło. Czuję się tak jak rok wcześniej. Znów przeżywam to samo, czyżby powrót tego z czym nie potrafiłam sobie poradzic? Siedzę sobie w domu, odczuwam pustkę. Jestem na siebie cholernie zła za to, co się wydarzyło poprzedniego weekendu. Nie potrafiłam powiedziec NIE. To pewnie przez to, że mam tą jebaną słabośc do niego i nie potrafię zapomniec o czymś co już dawno się zakończyło. To uczucie się zakorzeniło we mnie tak głęboko, że praktycznie go nie odczuwam, jestem tak bardzo przyzwyczajona do tego bólu, że go ingoruję. Wszystko zaczęło się od nowa, wzsystko się obudziło. Te same myśli, te same problemy, te same czyny. Chociaż nie, jedno się zmieniło. Brak kontaktu, nie mamy już go. jest jeszcze coś co się zmieniło. Brak wsparcia, tak. Już nie mam wsparcia w osobie, która była mi tak bardzo bliska. Powoli muszę przywyknąc do tego wszystkiego, muszę byc silna i sobie tym razem poradzic. Nie mogę się doprowadzic do stanu który przeżywałam rok temu, to byłoby idiotyczne.
Mam w sobie tyle uczuc, że nawet nie da się ich okreslic. Nienawiśc, miłośc, obojętnośc, rezygnacja, chęc rozpoczecia czegoś nowego, strach, panika. Nikt nawet nie podejrzewa co się dzieje w mojej głowie. Ciągle jestem wesoła, śmieję się, żartuję ale to nie po to aby to była maska tylko po prostu po co mam się dzielic z kimś swoimi problemami, po co kogoś mam nimi obarczac skoro nawet ja sama nie potrafię siebie zrozumiec i nie potrafię sobie dac rady... Przynajmniej w towarzystwie gdy się śmieję, w pewien sposób odżywam chociaż wiem, że gdy wrócę do domu będzie inaczej, źle, gorzej niż poprzedniego wieczoru.
Nie potrafię już nikogo pokochac, jesteś jedyną osobą.
11 miesięcy...
Wiesz jakie to uczucie gdy chce Ci się płakac a nie możesz? Bo po prostu nie potrafisz?..
Inni zdjęcia: Koloseum nacka89cwa;) virgo123... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24