siema z rana,
i nie to, kim byłam, co zrobiłam, co przeczytałam, obejrzałam, zwiedzilam, kogo kochałam, kogo oszukiwałam, komu robiłam na złość, nie to, co przepiłam, zjadłam, powiedziałam, namalowałam, co widziałam i czym się zachwycałam. a to, kim jeszcze nie byłam, ilu książek nie miałam w rękach, ilu osób nie obdarzyłam uczuciem, ilu filmów nie zdązyłam obejrzeć, ilu ludzi poznac, ilu pokochać lub znienawidzieć, czego się nauczyć. za tym bym tęskniła gdybym nagle straciła wszystko.
bo to, co nadaje naszemu życiu sens jest czymś absolutnie nieznanym.
i doprawdy, moja głowa nie jest przystosowana do porannego układania sensownych myśli i przekazywania ich we względnie racjonalny sposób. tymbardziej jeśli tematem tychże ma być maciej boryna, realizm i naturalistyczny opis zdychającej krowy. pozytywne wejście w nowy rok szkolny, mhmm. kierwa
Panie Boże, czemuś mnie stworzył taką ułomną..