Jeżeli kiedokolwiek wydawało mi się, że wiem coś, cokolwiek o psach to BYŁAM W NAJWIĘKSZYM DOTĄD BŁĘDZIE.
Od mniej-więcej czwartku siedzę w materiałach kursowych i jestem dopiero przy sekcji C, a przede mną jeszcze D, E, F plus kręcenie filmów z komunikacji. Czas mam do końca miesiąca.
Roboty naprawdę jest masa, materiał nie taki oczywisty, jakbym chciała, nie ma w nim wielu rzeczy, wiele trzeba poszukać samemu i na wiele wpaść samemu, wywnioskować.
Teraz akurat temat może nie tyle co przyjemny, bo naprawdę jeży włos na głowie, ale bardzo ciekawy- Teoria dominacji w świetle współczesnej wiedzy na temat zachowania się psów.
Jestem właśnie po krótkiej, ale myślę, że bardzo dobrej książce na ten temat- "Dominacja- prawda czy mit".
Sama muszę przyznać, ze kiedy adoptowałam Malinę zbłądziłam i o mały włos, a nie wychowałabym sobie jednego z bardzo nieszczęśliwych psów przez ten stek bzdur, oparty na nieprawidłowym założeniu, że skoro pies pochodzi od wilka, to jest wilkiem i tymi samymi regułami będzie się kierował.
Pomijam już fakt, że same te rzekome "reguły" (w tej teorii) panujące w stadzie wilków są błedne, więc kiedy zastosujemy to do psa, to będziemy mieli smutne zwierzę z depresją lub wyuczoną bezradnością.
A za chwilę przechodzę w tematy zachowań związanych z przetrwaniem- strategie 5F, czyli o tym dlaczego niejeden pies ugryzł Cesara Milano (gnoja jednego, dobrze mu tak!).
A w między czasie muszę jeszcze jakieś głupoty na jutro na psychologię rozwojową poczytać, ja nie wiem co robię na tych studiach nadal :D