Podobno always dont panic. Ale ostatnio ataki paniki to codzienność. W sumie to jeden atak. Który zawsze wraca. A jest to oczywiście paniczny brak miłości. Który to już raz to przerabiam. Ileż to pracy należy włożyć w samodoskonalenie i wlać miłości i spokoju w swoje serce by to osiągnąć? Bezustanna walka. A może to kwestia otaczania się niewłaściwymi ludźmi, którzy utrudniają tą i tak ciężką drogę? Może najlepiej trzymać blisko tylko siebie?
Mimo wszystko 3 zasady przyświecają na piedestale wartości: brak nienawiści, brak przywiązania i ciągle dążenie ku mądrości.
Mimo łez, mimo bólu brzucha z nerwów, mimo braku sił. Pamiętając o tym, wstać i walczyć. Zawsze.