No i znowu to samo. A mi się już nawet nie chce.
Dlaczego każdy ma prawo do ciężkich dni, a ja nie?
Dlaczego ja w takich sytuacjach muszę wspierać, a kiedy ja tego wsparcia potrzebuję, to dostaję kopa w dupę?
Dlaczego nie ma w tu miejsca na odrobinę empatii?
Ja już też mam w dupie.
Co ma być to będzie, niebo znajdę wszędzie.