myślałam że o niej tylko się mówi. że nie przychodzi tak szybko, nie przerywa obiadu, nie chrobocze cicho w drzwi. że nie można jej wywołać. mówili że mijasz tysiące lat świetlnych w sekundzie. że cię porywa do cna.
skostniałam kiedy zapukała w nasze okno.
mleko ciągle jeszcze jest za tłuste, zostawia mi ślady na języku. odszedłeś i zgasło światło w pokoju na górze.
idzie wielkie i nieznane, sztorm i burza za szczelnie zamkniętymi drzwiami. idzie nowy czerwiec, lipiec i sierpień a potem kolejny kompot z jesieni. i jest tylko trochę ciszej. i tylko trochę bardziej pusto. ranek tylko trochę bardziej boli.