Właśnie sobie przeglądałam zdjęcia ze starego bloga, i postanowiłam zrobić nowego, po raz setny, ale jednak już ostatniego, tak na prawdę to mi się znudził photoblog, ale jakoś mnie ciągnęło do tego żeby zrobić, więc zrobiłam. Właśnie sobie leże,siedzę sobie na fejsie,od godziny się motywuje żeby posprzątać w pokoju, i pewnie tego nie zrobię bo mi się nie chce, ale muszę. Wieczorem mi się fajnie sprząta, to może tedy, a na razie na pewno nie mam zamiaru, nie zdziwiłabym się jak bym dzisiaj nie posprzątałała. Ogólnie to dzień taki sobie, wstałam w nocy z bolącą ręką, i z rana do samo. Później nie zbyt miałam humor, a później mnie coś wkurwiło, ale przeżyłam. Prawda jest taka, ze nic mi się nie chce dzisiaj. Wczoraj byłam pod wieczór na spotkaniu takim, w kościele z kumeplą, i sąsiad z moim bratem poszedł i cały czas ją rozśmieszali. Ale tragedi nie było, mogłam się pośmiać. A później z nią czekałam aż ktoś po nią przyjedzie, i nie mogłam z jej tekstu, później szłam i cały czas się śmiałam. Wróciłam do domu, i miałam pić, sąsiad pytał się czy pije, ale jak to spróbowałam to odechciało mi się, nie dobra nie była. Pod wieczór się położyłam, i zaraz zasnęłam, bo zmęczona byłam, ostatnio to się w ogóle wyspać nie mogłam.
Nie musisz trzymać za rękę. Idź obok. Po prostu bądź. Tu i teraz. I zawsze. Koło mnie. Bądź w taki sposób, żebym zawsze wiedziała, że jesteś, bo chcesz. Bo tak jest dobrze!