Obiecałam, proszę bardzo. : )
Gdzieś w głowie zrodził się pomysł żeby zrobić takie urodziny, wszystko po cichu, żeby solenizant do ostatniej chwili nic nie wiedział.
3 dni przed planowaną datą imprezy zaczęliśmy wszystko organizować. Jedzenie, picie, tacki, tort no i jeżdżenie w poszukiwaniu prezentu.
Zapraszanie gości chyba było najtrudniejsze. Kogo On lubi, kogo by zaprosił, a teraz jak się skontaktować z Tą osobą. xD Ciężko było nie powiem że nie... x)
Jednakże miałam 2 pomocników bez których byłoby ciężej. Jeden z nich dał z siebie o wiele więcej niż musiał. (no i za to jeszcze raz dziękuję : *)
Sobota godzina ok. 16.15.
Wysiadamy z auta za domem Konrada. Klimu, Lakal, Agata i jo.
Czekamy aż Danielek zabierze nic nie domyślającego się Konrada z domu. Jest cynk że go już nie ma, można wbijać i zacząć szybować.
Wrócić mieli o 17.15. No więc trzeba było się uwijać. Do 17 wszyscy goście już się pojawili i czekali na najważniejszą osobę.
Kurde... Gdybym tylko mogła tu opisać jego minę. Wyskoczyliśmy zza drzewa z tortem a jego zatkało. Totalny wytrzeszcz i banan od ucha do ucha. : )
Wszystko wyszło idealnie. Impreza trwała do 1 albo 2 w nocy. Wielka sobota xD a rano musieli wszyscy wstać na świąteczne śniadanie xD
Daliśmy rade. taxi i szybko spać.
No nie wszyscy poszli spać... : (
Na następny dzień ja byłam znowu u mojego już 20-latka. Szkoda że w tą Niedziele chciałeś jechać na strefe, w swoje urodziny. Mogłeś się zbuntować bo była dupa . ; / ; p
Dzisiaj byłam w nocy u Mojego Skarbka. Raz śmiech, raz płacz. Dziękuję za to że chciałaś żebym była przy Tobie.