Może to jezioro łez, może fałszywi przyjaciele, może obietnice złamane na początku. Zawsze starałam się nie poddawać i dawać z siebie wszystko, gdziekolwiek szłam. Próbowałam nie robić kroków w tył w strachu, że ktoś skradnie mi marzenia. Nie chciałam się bać. Musiałam wierzyć, że jestem wyjątkowa. Wiele razy udawać. Nosić maskę i walczyć o bogactwo swojego wnętrza. Przestałam ufać swojemu sercu bez granic, teraz słucham jego myśli. Przydałoby mi się więcej siły i chęci do życia. Chyba już nie przypominam siebie.
/ jutro parpament z Czoko (?!)
ogar.