No tak.
Dawno mnie nie było, po kolei nie da sie pisać.
Zazwyczaj nie cierpię włamów na fotobloga, bo uważam je za jakąś dziwną formę chwalenia się znajomymi, ale ten list od Zośki był mi bardzo potrzebny.
Wątpie, czy cokolwiek pomoże, bo ciężko mi wierzyć, że się ogarnę i to skończe, ale zawsze to jakaś forma motywacjii.
Zaczynam zarzucanie Was zdjeciami z OneLove, bo byłam, widziałam i bawiłam się zajebiście.
Tutaj akurat mamy takie skromne bifor party w dresach- inteligentnie, wiem.
Dziękuje wszystkim, którzy byli tam ze mną i świetnie się bawili. Chcę jeszcze raz, jeszcze więcej tej pozytywnej energii.
Skończyłam coś, co nie miało praw bytu. Krok pierwszy zrobiony. Cieszę się, że możemy zostawać w pozytywnych relacjach. Tak powinno byc od poczatku, nie powinnam zgadzać się na coś, co wiedziałam, że nie wypali.
Ale mam to za sobą- najważniejszą, najtrudniejszą rozmowę.
Imponują mi ludzie, którzy nie uciekają przed wyjaśnieniem sobie pewnych spraw.
Tak, dobrze wiesz, że mówię do Ciebie i próbuje Ci wjechać na ambicje.
Laptop mi padł, pozostaje mi skromny kontakt ze światem za pośrednictwem komputera Bachy i gadugadu w telefonie.
Jeszcze raz wielkie podziękowania dla Zochy. Potrzebowałam tego ; *
To tyle propo u mnie.
Trzymajcie się ludzie.
Wielkie BLESS