małpi gaj na twoich przedramionach. zanurzam twarz, usta, policzki, usta, twarz, usta, usta.. przynosisz mi powietrze w kolorze zieleni.
szara rzeczywistość, brzoskwiniowy świt. dzisiaj mapa, wstępny szkic i transport jogurtów.
zgubiłam badylek tak pracowicie okorowany na przystanku. rodem z 'wsiadł do autobusu człowiek z liściem na głowie..'. coraz większym szacunkiem cię darzę, Kubusiu.
dużo uczuć, mało słów. a jednak progres, bez wątpienia. napięty terminarz, wymagający czas, mało czasu, brak czasu. uwielbiam taki stan. żałuję tylko, że jest nieopłacalny.
szeroki parapet z białego marmuru. plan na lipiec.
zbieram na lustrzankę, przecież nie rezygnuje się z miłości.