Cholera, zaczynam wymiękać. Każdy kolejny dzień jest jakiś trudniejszy.
Dzisiaj ledwo wstałam rano z łóżka a za chwilę i tak znowu się położyłam, bo czułam się tragicznie.
Mały wariował w środku cały dzień, a ja się kulam jak beczka...
No i nie ma to jak "era fejsbuka"... Piszesz, że ledwo dychasz i czujesz się fatalnie, a i tak znajdą się ci, którzy "lubią to".
Zajebiście....
Jeszcze kilka tygodni. Uff... musi być lepiej.
A Daga zrobiła się niesamowicie przytulaszcza, aż się zastanawiam czy ona czasem czegoś nie wyczuwa.;)