Oglądam zdjęcia i tęsknię jak cholera. Za pracą, chyba przede wszystkim, a poza tym za paroma innymi elementami tej pracy. Ale nie ma wyjścia, trzeba się uzbroić w cierpliwość i póki co czekać i myśleć o innych rzeczach.
Dzisiejsza wizyta u lekarza była stuprocentowo pozytywna :). Wyniki wszystkie mamy wzorowe, żadnych zagrożeń, stanów "około", nawet ciśnienie dzisiaj miałam książkowe ;). Ważymy 66 kg, więc ładnie :).
Następna wizyta za trzy tygodnie czekam na nią niecierpliwie, bo liczę na to, że na usg coś się wyjaśni :D
A wczoraj i dzisiaj spędziłam trochę czasu przeglądając pierwsze dwie paczki, które dostałam od znajomej mojej Zołzy :) z odzieżą ciążową i ciuszkami dla Maleństwa :) Mama się śmiała, że utknęłam w skarpetkach, bo faktycznie było ich sporo, ale na pewno wszystkie się przydadzą :) Poza tym bodziaki, pajacyki, bluzy, sweterki, śpioszki i inne cudeńka :) Zachwycałam się oczywiście i w pewnym momencie trzymając takie mikrusie skarpetki dla noworodka prawie się poryczałam... :)
Generalnie rzecz biorąc mam od jakiegoś czasu i tak sporą huśtawkę nastrojów, więc powstrzymałam się i teraz skupiam się na jeszcze jednym ważnym celu. Jak przez to przebrnę, to będę mogła uznać początek tego roku za udany.
Kciuki i wsparcie duchowe mile widziane :)