Dwa zdjęcia z boku są z zeszłego miesiąca, zdjęcie po prawej jest równo sprzed roku. Rok temu nie było nic innego niż zapierdalanie do przodu, nieogarnięcie z mojej strony, z jej strony... Było bardzo ciężko, poźniej była bardzo długa przerwa ale ostatnio miałyśmy świetny okres, naprawdę. Zrezyowałam całkiem z jakichkolwiek pomocy, konio sam przechodził do ręki, super tempo i było przyjemnie nawet z tym, z czym miałyśmy największy problem. Wiem, że nadal robię dużo błędów, ale pracowałam przez dwa/trzy miesiące najlepiej jak umiałam. I tutaj pojawia się problem... 

Jeżeli nie masz własnego konia - nie ma sensu się przywiązywać, nie ma sensu wkładać w pracę całego swojego serca, bo ten koń znów będzie chodził pod kimś innym i będzie robił co chciał... To nie jest reguła, przynajmniej tak jest w moim przypadku. I znów była przerwa...

Jestem teraz w klasie mturalnej wiadomo, że nie mam tyle czasu żeby być w stajni często, ale druga sprawa jest taka, że mi się zwyczajnie odechciewa tam być. Koń znów chodzi z głowa w niebie, idzie gdzie chce i nie szanuje człowieka na jeździe. 

Czuję straszną bezsilność, dotycząca właśnie tego że nic nie mogę zrobić. Będę do niej jeździć, będę czasem wsiadać, nie zrezygnuję. Mimo wszystko bardzo chcę się rozwijać; jeździć i pracować z różnymi końmi, więc szukam :) 

http://ogloszenia.re-volta.pl/inne/szczegoly/64796 a może ktoś coś wie :)