I po koncercie.
Był ogień.
Przyszli na niego ludzie, po których bym się tego nie spodziewał :) Chwała im! Są wielcy!
Kto nie był, niech żałuje. Nie widział mnie drącego mordę do mikrofonu i skaczącego po scenie.
Dziękuję za ptasie mleczko. Osłodziło mi ból gardła po koncercie.
Jak na pierwszy koncert - to wyśmienicie. Parę błędów było, zdarza się.
Ale była moc. Szkoda, że to tak poszło szybko.
Zagraliśmy nawet nieplanowany bis. Tego chciała publiczność. Akurat starczyło nam czasu.
Z chęcią zagrałbym raz jeszcze. I jeszcze. Tego nie ma końca.
Dosyć tłoczno i skoczno się zrobiło pod sceną - zawsze o tym marzyłem.
Jak ktoś ma fotki/filmiki - niech zgłasza się na facebooka mego lub wrzuci na jakąś picasę, łatewa
Dziękuję raz jeszcze wszystkim :)