moja choinka jest zielona i pachnie.
doszłam do wniosku, że ja właściwie lubię święta. nie lubię tylko tej sztucznej otoczki. wszyscy próbują być mili - mimo, że to im nie wychodzi; pogoń za prezntami, ostatnimi jajkami w mieście; śpiewanie kolęd tylko po to, żeby odhaczyć je z listy rzeczy potrzebnych do zrobienia, aby święta były świętami; prezenty, które na dobrą sprawę i tak Ci się nigdy nie przydadzą; krzyki i wrzaski mamy' zakalec, zakalec! nie mów, że dobre, kiedy zakalec!"; usilne ubieranie choinki, po to, żeby stała i pachniała (chociaż.. to akurat lubię) ..
przecież chodzi o coś zupełnie innego. o wspólne spotkanie w rodzinnym gronie, o pojednanie, o przygotowanie się duchowo na przyjście Syna Bożego.
powiedziała kobieta, która na pasterkę i tak pójdzie do parku.
sens, gdzie jest sens!
wesolutkich.