photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 29 GRUDNIA 2015
Rozdział 61


Każda godzina tutaj mija mi okropnie długo, a na dodatek coraz bardziej źle się czuje. Nie chce martwić Neya więc nic mu nie mówię. Leżymy tak razem na starym materacu, w jakieś piwnicy. Z zewnątrz dobiegają nagle dziwne dźwięki. Kurde strasznie mnie boli brzuch...

******Oczami Shaki******
Razem z chłopakami planujemy co zrobić by uwolnić Neya i Lis. Tomas cały czas nie śpi, nie je, tylko czeka na wieści o siostrze u Anto i Leo. Beznadzieja, dlaczego świat tak schodzi na psy? Dlaczego tak się dzieje? Rafa i Caro są w szpitalu, a Ney i Lis przetrzymywani przez chory gang Bruny. Neya niema, a jutro już jest mecz i niewiadomo czy uda nam się to zrobić. Lucho niema nikogo na treningu i jest piekielnie zły. Niestety chyba mecz będzie odwołany. Dobra trzeba iść się wyspać, wkońcu mamy jutro straszny dzień.


******RANO******
Z samego rana chłopaki musieli iść na trening, a ja z dziewczynami zostałyśmy same. Zaczęłyśmy powoli zbierać się do wyjścia.


******Oczami Lis******
Coraz bardziej brzuch mnie boli, ale z całych sił staram się to zignorować, lecz jestem już u kresu sił. Zaczęłam zwijać się z bólu w kłębek co zaniepokoiło Neya:
-kotek co się dzieje? Źle się czujesz? Coś cię boli? Powiedz mi...-powiedział gładząc mnie bo bolącym brzuchu
-niewiem, od godziny brzuch strasznie mnie boli i nie mogę już wytrzymać
-cholera no oni nic ci nie dadzą...-zaczął zły na siebie
-to nie jest twoja wina, ja...ja wytrzymam
-przepraszam cie za wszystkie twoje cierpienia, wybacz mi-powiedział głaszcząc mnie delikatnie po brzuchu
-to nie jest twoja wina...
- spróbuj jeszcze zasnąć, może ci się poprawi- powiedział i pocałował mnie w czubek głowy, a ja tylko wygodnie się przy nim ułożyłam i momentalnie zasnęłam.


******Oczami Neya******
Jezu niech to się wreszcie skończy!! Chwila, chyba coś słyszałem...
,,Bruna słońce co ty chcesz zrobić? Niedługo przyjdą po nich...
Wiesz możemy zaryzykować i tak jak wcześniej wyjdziemy z nimi, a potem zejdziemy do piwnicy, ale oczywiście jak zaczną biec to wiesz co zrobimy...
Co? Nie mówiłaś mi o tym...
No ty weźmiesz tą małą na bok, ale byście byli na widoku i ją... No wiesz zgwałcisz na oczach wszystkich.
Bruna nie, to już przesada! Za co ty ich tak nienawidzisz? Neymar bardzo mnie zranił! On mnie zdradzał z jakimiś dupami i ukrywał to przede mną! Ja go tak bardzo kochałam! Muszę się na nim zemścić!! Bruna ty oszalałaś! Odejdź ode mnie! Bruna schowaj pistolet ! Zrobię dla ciebie wszystko, ale błagam odłóż go! No wiedziałam, a teraz idziemy, trzeba się przygotować'' Byłem przerażony, ale nie pozwolę nigdy na to by ktoś moją Lis skrzywdził w taki sposób. Zrobię dla niej wszystko! Kocham ją! Strasznie martwię się o nią, bo podobno od kilku godzin strasznie boli ją cały brzuch. Niewiem, a może ona jest w ciąży? Oby nie zaszkodziło to jej. Boże błagam cię! Ona by się z tego nie podniosła...


******Kilka godzin później******
Jezu ale mnie ten brzuch zarzyna! Nie wytrzymuje już! Jeszcze tylko pare minut Lis dasz radę! Zrób to dla Neya i Tomasa!


******Oczami Shaki******
Jestem już z chłopakami w drodze na miejsce. Mecz jest dopiero o 20:30 więc mamy trochę czasu...
Oby wszystko się udało...


******Oczami Neya******
Coraz bardziej słychać że ktoś Przejeżdża, aż tu nagle słychać Shakirę. Po chwili przyszli po nas i wyszliśmy na zewnątrz. Serce mnie boli jak widzę cierpiącą ukochaną. Nie poddamy się! Zawiozę ją później na badania, by wykluczyć ewentualną chorobę, lub...ciążę.


******Oczami Shaki******
Idę już w stronę umówionego miejsca, a nie daleko już czekają chłopaki. Strasznie się boję, ale czego się nie robi dla przyjaciół prawda? Z każdym krokiem jest mi coraz ciężej więc dochodzę trochę bliżej i ona przemawia:
-witaj marna piosenkareczko, masz kasę?- pomyślałam sobie że zaraz jej wklepię, ale darowałam jak powoła zza rogu zaczęli wyłaniać się Lisa i Ney, oczywiście pilnowani przez jakiegoś goryla
-mam! Bez niej raczej bym nie przychodziła nędzna modeleczko- powiedziałam i puściłam jej oczko
-rzuć ją przed siebie i odejdź!-zrobiłam to co kazali, aż tu nagle ona i jej ten chłoptaś wzięli worek i weszli do budynku... Cóż za szczęście!
-Shaki no! Szybko!-pośpieszał mnie Ney, a po chwili wziął na ręce obolałą Lis i razem zaczęliśmy biec w stronę chłopaków, a nimi zajęła się już policja.


******Oczami Lisy******
Ten brzuch tak mnie zarzyna że nie mam siły nawet już chodzić. Na szczęście jesteśmy już w samochodzie i jedziemy do szpitala.


******Oczami Neya******
Wbiegłem szybko na recepcję, a Shak z Lis szły powoli za mną. Bardzo sie denerwowałem, bo była straszna kolejka i nikt nie chciał nas przepuścić. O kurde! Coś jest nie tak! Popatrzyłem się na dziewczyny, aż tu nagle Lis się osunęła na podłogę i zaczęła krwawić. Obawiałem się najgorszego....

******Kilka chwil później******
Lis pojechała już na oddział, a Shakira z Pique próbowali mnie pocieszyć, chociaż byli również zdenerwowani. Nagle wychodzi lekarz i prosi tylko mnie do gabinetu. Z każdym krokiem czułem się coraz bardziej przerażony. Oby nie to o czym teraz myślę...Błagam...
-Panie Da Silva, pańska żona niestety, ale powiem wprost ona była w 5 tygodniu ciąży...
-o mój boże...to nie może być prawda...ale jak? Dlaczego? Takie okrucieństwa!!
-niestety, państwa żona poroniła... Bardzo jest mi przykro, lecz mogę ofiarować pomoc psychologa...
-nie, nie chcę jej dobić, można do niej wejść?
-proszę iść do końca tym korytarzem i sala 54
-ddzziękuje...-wybełkotałem i wyszedłem z jego gabinetu. Nasze małe dzieciątko, ono nie żyje...owoc naszej miłości przez to wszystko zniknął, nie będzie go, lub jej z nami. Dlaczego?! Dlaczego to zawsze ja mam przerąbane, a Lisa jeszcze gorzej?! Dlaczego?!??
Stanąłem właśnie przy drzwiach i nie miałem nawet siły złapać i pociągnąć za klamkę, ale jednak udało mi się wejść do środka. Ona nie spała, leżała i patrzyła się na mnie jakbym miał jej przekazać coś dobrego, lecz nie potrwało to długo. Podeszłem bliżej i przysiadłem na stołku tuż przy niej:
-rozmawiałem z lekarzem...-wydukałem z siebie
-i co? Co się dzieje? Czemu łza leci ci po policzku?- spytała i kciukiem ją otarła
-byłaś w 5 tygodniu ciąży i -nie dokończyłem bo oboje rzuciliśmy się sobie na szyję i wspólnie płakaliśmy. Ona była tak zrozpaczona że nie mogła się uspokoić. Co prawda powiedziała, że mogę powiedzieć, reszcie, lecz nie teraz. Za dużo wrażeń na dziś. Wziąłem od lekarza wypis i razem pojechaliśmy do domu. Z racji tego że byłem tutaj w szpitalu chłopaki grają dziś wyjątkowo beze mnie. Byliśmy oboje zdruzgotani, gdy tylko weszliśmy do domu Lis chciała iść się wykąpać, więc jak to ja nie miałem nic przeciwko. Myliłem się. Bardzo szybko poszedłem za nią do łazienki z kubkiem herbaty na uspokojenie, lecz jeszcze bardziej się przeraziłem. Wszedłem w odpowiednim momencie, ponieważ Lisa właśnie chciała wyciągnąć jakieś ostre przedmioty, by się zabić. Jestem bezsilny, co ja mogę zrobić? Marzę by przychylić jej nieba, a tu co? W niebie jest nasze nienarodzone dziecko! Ująłem ją w ramiona i próbowałem choć trochę ją uspokoić. Po tym wszystkim wzięliśmy wspólny prysznic i poszliśmy razem na balkon. Była piękna gwieździsta noc, więc myślałem że chociaż tak poprawię jej humor.


******Rano******
Nie wiem co mam ze sobą zrobić...
Muszę iść na trening, ale nie mogę jej teraz zostawić samej. Poprosiłem Anto i Shaki by razem przyjechały do niej z Tomasem. Może czas z bratem poprawi jej humor. W końcu niedługo ma urodziny...
Nie cieszyłem się na wieść o treningu, ponieważ każda myśl o naszym dzieciątku powodowała że momentalnie się rozklejam. Odstawiłem samochód na parkingu i napotkałem akurat Messiego:
-hej stary, jak Lis? Słyszałem że byliście wczoraj w szpitalu...
-byliśmy, ale nie chce teraz o tym gadać, choć bo się spóźnimy...-powiedziałem i razem udaliśmy się na trening. Szybko przebrałem się i sam wyszedłem z piłką na boisko. Byłem sam, co nawet mi się podobało, ponieważ mogłem w spokoju wszystko przemyśleć i wyżyć się na piłce. Strzelałem z różnych pozycji, a potem poprostu padłem na kolana i zacząłem płakać. Messi do dzisiaj w głębi nie może się pogodzić z tym że Anto poroniła pare miesięcy temu. Płakałem, poprostu płakałem. Nagle na murawę wyszedł lucho i reszta, więc otarłem ręką łzy z policzka i podbiegłem do reszty.


******Oczami Lis******
Siedzę na balkonie i patrzę się w niebo. Jak by to było gdybym donosiła tą ciąże? Jak by zareagował Ney, a jak Tomas? Czy dalibyśmy rade? Dziewczyny mają już dzieci i to jest takie świetne... Boję się już zajść w ciążę...nie przeżyłabym drugiego poronienia. Ja nie dam rasy znowu zaufać Neyowi i spróbować zajść w ciążę. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Miałam nadzieje że to będzie ktoś nieznajomy kto poprostu się pomylił. Okazało się że były dziewczyny, a z nimi dzieci i Tomas:
-TOMAS!!! Ale za tobą tęskniłam!- powiedziałam i mocno go uściskałam
-Ja teś teskniłem!! Wies bawiłem sie z ciocią Anto i z Thiago!
-no to super, wejdźcie do salonu, zrobię herbaty...-powiedziałam i po cichu udałam się do kuchni, a dziewczyny z chłopcami poszli do salonu. Z dzbankiem herbaty wróciłam do nich, ale oczywiście nie obyło się bez bolesnych dla mnie pytań:
- Lisa, jak się czujesz? Nie było was na meczu... Wygraliśmy 3:0,
- bbyyłaam w 5 tyyggodniu cciąży...-wydusiłam z siebie i rozpłakałam się
-jejku... Kochanie nie wiedziałyśmy...-powiedziała Melisa i mnie przytuliła
- ja...nie dam rady na tyle znowu zaufać Neyowi. Ja mu ufam, ale nie dam rady znowu zajść w ciążę...-wybełkotałam i marzyłam o tym by się pociąć. Przegadałyśmy z dziewczynami kilka godzin, aż tu dziewczyny musiały iść. Tomas tak polubił chłopaków i chciał u Anto zanocować jeszcze dzisiaj. Zgodziłam się, ponieważ bardzo mi miło że dzięki dziewczynom zapomniał o rodzicach.


******Oczami Neya******
Wyjątkowo dzisiaj wypełniałem wszystkie zadania jakie przydzielił mi Luis. Chłopaki nie dawali za wygraną i cały czas się mnie dopytywali, więc nie wytrzymałem:
-LISA PORONIŁA!! BYŁA W 5 TYGODNIU CIĄŻY!! WCZORAJ PRÓBOWAŁA SIĘ ZABIĆ!!!-krzyknąłem i zbiegłem do szatni po torbę, a potem na parking i wyjechałem z Ciutat Esportiva.



Cześć wam;* wróciłam z opo o Lisie i Neymarze. Mam nadzieje że się cieszycie;D Moje drugie opowiadanie będę prowadziła nadal i postaram się dodawać rozdziały na przemiennie. Czy chciałybyście bym tutaj was informowała o nowych rozdziałach z opowiadania o Alex? Piszcie!;)

Komentarze

ney21 ryczę ;')
31/12/2015 14:55:43
Zobacz wszystkie odpowiedzi: 8
ney21 :******
31/12/2015 16:24:24
neymarzetes :***<333
31/12/2015 18:05:34
ney21 zawsze musisz być lepsiejsza
31/12/2015 18:22:58
neymarzetes Haha;*
01/01/2016 15:17:48
ney21 trochę szacunku xD jestem starszą panią i no wiesz xD
02/01/2016 9:26:47
nikola3354 O jaaaa płacze końcówka taka poruszająca ; ( wspaniały rozdział <3
29/12/2015 20:34:23
neymarzetes Dziękuje kochana;*****<333
29/12/2015 20:40:21
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika neymarzetes.

Informacje o neymarzetes


Inni zdjęcia: Połoniny. ezekh114Odzież funkcją wieku. ezekh114ja patkigdI am photographymagicOsiołek z futerkiem zimowym bluebird11... thevengefulone... thevengefuloneja patkigdNad morzem patkigdNK ! lupus89