-Kooooooootkuuu budzimy się - obudziłem moją dziewczynę.
-Leoś - uśmiechnęła się na co ja się skrzywiłem. Nie lubiłem kiedy tak na mnie mówiła.
-Skarbie musimy pogadać.-zacząłem. Trochę się bałem jak zareaguje na Maggie.
-Możemy później? -mruknęła przekręcając się na drugi bok.
-Kotek, nie możemy.
-No dobrze. Co jest - odwrócila się do mnie i podparła głowę na łokciu aby dobrze mnie widzieć.
-Widzisz byłem rano na spacerze nad plażą z Marcusem.. i Spotkałem dziewczynę, która dosłownie wczoraj została wyrzucona z Domu dziecka, tzn skonczyła 18 lat i ją wyrzucili. I..kotku chciałbym jej pomóc. Będziesz miała coś przeciwko? - patrzyłem na nią i mimo, że byłem prawie pewny, że nie będzie miała nic przeciwko teraz straciłem tą pewność.
-ładna? - spytała niby poważnie ale oczy się jej śmiały.
-kotek, ty jesteś piękna, ona jest nieważna - uśmiechnąłem się szeroko wiedząc, że moje kochanie nie ma nic przeciwko. Pocałowałem ją i zszedłem na dół gdzie w salonie czekała Maggie.
*
- I jak? -spytałam Leo.
- Oczywiście, że dobrze - roześmiał się schodząc z ostatniego stopnia.
Nie wiem jak i kiedy i czemu, ale podbiegłam do niego i mocno go objęłam dziękując bardzo mocno.
-Przecież nic jeszcze nie zrobiłem - zaczął się śmiać.
-Same chęci to już dla mnie naprawdę wiele.
-Widzę, że ktoś mi chłopaka podrywa - usłyszałam roześmiany głos Antonelly.
-Bez obaw. To, że robi to co ja kocham i miałam pokój cały wyklejony jego plakatami to niiiic w porównaniu do tego, że teraz poznałam jego i jego piękną dziewczynę - uśmiechnęłam się i ją również przytuliłam.
-No tak, rzeczywiście nie mam powodów do obaw- roześmiała się i pocałowała chłopaka- Zróbmy coś na śniadanie, bo umieram z głodu- stwierdziła i ruszyła, raczej to pewne, że do kuchni.
Leo puścił mi oczko i wskazał, ze mam iść za jego dziewczyną.
I jak? Jak mijają wakacje? :D Powiem Wam, że ktoś usiłuje na siłę mnie zniszczyć, zniszczyć mi psychikę, ale NIE PODDAJE SIĘ, WCIĄŻ WALCZĘ! :D
koootki co myślicie o rozdziale?