ROZDZIAŁ 27
Na palcach podreptałam do kuchni. Za mną biegł Neymar, potykając się o własne nogi. Wpadał na jakąś ścianę albo na krzesło, bo zapinał pasek od spodni. Jedynie słyszałam jego syczenie do tego skórzanego paska " Zapnij się szmato! ". Jak widać, nie lubi go. Woli jakiś taki czarny, nie zapinany na klamerkę tylko takie ZIU i już. Co ja wam o paskach gadam. Nagle coś głośno huknęło. Automatycznie zrobiłam poze karate. Neymar w tym czasie zdążył się wywalić. Nie mógł wstać. Jeździł po podłodze jak pingwiny po lodzie. No i wygląda jakby się naćpał czymś. NAĆPAŁ SIĘ POWIETRZEM?! To możliwe w ogóle?! Złapałam pierwszą lepszą patelnię i wyszłam z kuchni. Za mną kuśtykał Ney z garnkiem na głowie, a w ręce trzymał kij baseballowy. Spodnie mu spadły i się o nie potykał. Wpadłam do kuchni skacząc w lewo i w prawo. Czułam się jak detektyw z patelnią. Albo jak ninja. Po chwili wpadł za mną Neymar. Spojrzałam na niego i zrobiłam ździwioną minę. Był bez spodni. Naprawdę aż tak nie umie zapiąc paska?! On tylko wzruszył ramionami i poprawił garnek. Przekręciłam oczami i podeszłam cicho do blatu. Ni stąd, ni zowąt walnęłam się w mały palec u nogi, o głupią nogę krzesła!! Zaczęłam skakać i syczeć. Chciałam już krzyknąć na cały dom, ale Neymar szybko podbiegł do mnie i zakrył mi usta. Spojrzał na mnie wymownie. Oczy mi się zaszkliły, a on pocałował mnie w policzek. Dobra, troszkę lepiej. Spojrzałam w lewo. Otwarte drzwi łazienki. Spojrzałam na Neymara, a on spoglądał w przestrzeń w łazience. Nagle wyskoczyło coś czarnego z białą twarzą. Rzuciłam patelnią o podłogę i zaczęłam krzyczeć. Już chciałam zemdleć jednak coś mnie ruszyło i pobiegłam gdziekolwiek. Więc to coś zaczęło mnie gonić wydając przy tym duchowe dźwięki.
- BOŻE JA NIE CHCĘ UMIERAĆ! - krzyknęłam biegając po pokoju. Może to dementor? Dajmy na to ze to on. Dementor mnie gonił, a Neymar gonił go z patelnią.
- KUŹWA CO TO JEST?! - krzyknął skacząc na kanapę. Wskoczył na czarnego stwora. Krzyczeli i szarpali się, a ja w bezpiecznej odległości patrzyłam na nich. Dyszałam. Złapałam się za serce, nie dosłownie. Oparłam się o stolik. Wywalili się. Neymar siadł na tym dementorze okrakiem i zjął maskę.
- Kurde. - jęknął Ney. Wiecie kto był tym dementorem czy czym tam? DANI! DANIEL ALVES! Nie no... Neymar pomógł mu wstać. - Stary, po co to zrobiłeś?! - krzyknął na niego uderzając go w ramię. Daniel zaczął się głośno śmiać. Złapał się za brzuch i gwałtownie zgiął się w pół. Nie mógł się wyprostować. Położyłam ręce na biodrach, a obok mnie stanął piłkarz, robiąc to samo co ja. Patrzyliśmy na Daniela jak zwija się ze śmiechu. Po jakichś 10 minutach uspokoił się. Spojrzał na nas z oczami pełnymi łez śmiechu.
- No. - przerwał ciszę Neymar. - Czekamy na wyjaśnienia. - ponaglił Daniela.
- A tak dla żartu to zrobiłem. - zachichotał.
- O mało zawału nie dostałam! - krzyknęłam. Podbiegł do mnie Jack. Usiadł i przyglądał się z zaciekawieniem na Daniela. Pogłaskałam pieska po głowie ciągle patrząc na Alvesa.
- Kocham cię? - odparł Daniel usmiechając się niewinnie. Neymar prychnął głośno. Pokręciłam przecząco głową w stronę Alvesa. Westchnął. Już mi się nie chce z nimi rozmawiac. CHCĘ JEŚĆ! Krzyknęłam w myślach.
- Dobra, już mi się z wami nie chcę gadać! - westchnęłam od niechcenia. - Ale później dostaniesz ode mnie opieprz. - zagroziłam Danielowi palcem. On kiwnął głową, na znak że zrozumiał.
- Mam pytanie. - mruknął Dani. - Czemu jesteś bez spodni? - spytał Neymara wskazując to na niego, to na spodnie na podłodze. Neymar podrapał się po głowie i lekko zarumienił.
- A... noo... ten... - jąkał się. - Zgubiłem pasek od spodni. - oznajmił szybko. Prychnęłam cicho. Poszłam do kuchni. Usiadłam na krzesełku, złapałam gazetę i zaczęłam ją czytać. Neymar poszedł po spodnie, podreptał do pokoju i wyszedł w niebieskich dresach. Przynajmniej trzymają mu się na tyłku i nie bedzie zwalał winy na pasek od spodni. Nic nie mówiąc zaczął wyciągać różne składniki z szafek i lodówki. Z wielkim zaciekawieniem przyglądałam się mu. Puścił muzyczkę w radiu i zaczął ruszać swoimi biodrami w rytm piosenki. Przypomniał mi się ten sen. Boże, byleby to się nie stało! Krzyczałam w swojej głowie. Piłkarz zaczał nucić piosenkę.
- Co robisz? - spytałam.
- Rrrrrrisotto! - krzyknął wesoło.
- TAK! - mruknęłam pod nosem szczęśliwa. Dawno nie jadłam risotto przyrządzone przez Neymara. Daniel poszedł do swojego pokoju, a ja zaczęłam się zastanawiać nad imieniem psa. Jack coś niezbyt pasuje do niego...
- Ma problem nad imieniem psa. - nagle wypowiedziałam.
- Nie podoba ci się Jack? - spytał.
- Troszkę. Do niego pasuje bardziej Remek. - zaśmiałam się cicho. Neymar odwrócił się w moją stronę. Oparł się o blat. Zrobił zamyśloną minę.
- Remek! - krzyknął w przestrzeń. Po chwili przydreptał szczeniak. Piłkarz uśmiechnął się do mnie szeroko. - Patrz. Reaguje na imię Remek. - odparł.
- Jakim cudem? - spytałam ździwiona. Zaczęłam bawić się z tak jakby Remkiem.
- Ciągle mamroczesz pod nosem " Rezi, Rezi. Remek, co ty odwalasz? " i tak dalej. Więc go wyuczyłem reagowania na słowo "Remek" - zaśmiał się.
- Ah taaaaak. Hahahah... - zaśmiałam się. - Rezi to taki Polski youtuber. - oznajmiłam wesoło. Wyjaśniłam dokładniej kto to Remek, ale on i tak trochę skojarzył o co chodzi. No i powiedziałam mu że od czasu do czasu rozmawiam z Rezim.
- Dobra! Kończ już! Rób jedzenie! - powiedziałam popychając piłkarza w stronę blatu.
- Okay, okay! - mruknął i zaczął przygotowywać risotto. Poszłam do salonu. Krzyknęłam " Remek" a po chwili przybiegł do mnie piesek.
- A więc oficjalnie masz na imię Remek. - powiedziałam do psa. On tylko szczeknął, trącił nosem moją nogę i poszedł do miski jeść.
Halo?! Jest tu ktoś? :C Witam po długiej przerwie. Weny brak, ledwo co to coś napisałam... Wiem, głupi rozdział :D Boże, chcę filmik THE FOREST Reziego <3 :C Później zagram w fife 14! YAY! :D BRAWO CHŁOPCY! 6:0 PIĘKNIE <3 Messi, Neymar (2), Munir (2) i Sandro <3 Gerard, plz, wyjmij tę koszulkę ze spodni XD Nie lubię tej nowej fryzury Neymara ( nie tej na zdjęciu xD ) Wygląda jakby miał tupecik ;-; xd Jutro i pojutrze rozdziału nie będzie. Nocuje i kol. F*CK XD NEYMAR I OBLANIE SIĘ WODĄ Z LODEM LINK <-- ach, te akcje charytatywne :D Kupiłam sobie seksowne buty :D Nie chcę do szkoły :C Mecze takie zajebiste <3 Dobra, lecę, paaaaa <333