photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 6 MARCA 2016

Nerwowy poranek

Wracam z rozdziałem mimo że liczba czytelników drastycznie spada...

Oczami Anny

Rano obudziłam się pełna obaw mimo, że mój ukochany był przy mnie. Gdy odwróciłam głowę spostrzegłam, że i Ney już nie spał.

- Długo już nie śpisz?- spytałam troskliwie ale nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. - Neymar.. pytałam o coś- powtórzyłam ale ten się tylko delikatnie uśmiechnął. Jak za tym uśmiechem tęskniłam- pomyślałam jeszcze zanim usłyszałam głos, który tak bardzo mnie uspakajał

- A dzień dobry mój ukochany, wspaniały i najlepszy na świecie mężczyzno to gdzie?- spytał z wyrzutem ale wiedziałam że żartuje sobie. Zawsze tak robił gdy starał się rozładować nerwową atmosferę. W związku z tym zaczęłam jeszcze raz.

- Dzień dobry mój ukochany, wspaniały i najlepszy na świecie mężczyzno.- szepnęłam, przygryając wargę.- Dzień dobry- odparł Ney i złożył na moich ustach delikatny pocałunek.- Długo już nie śpisz?- zadałam tak bardzo nurtujące mnie pytanie

- Mniej więcej od 4 rano- odparł. - Zastanawiam się jak to będzie w tym sądzie... mam nadzieję że wszystko pójdzie po naszej myśli bo jeśli nie to

- Ciii- przerwałam Neyowi bo domyślałam się że to co chce powiedzieć musi być bardzo dla niego trudne.- Nie martw się. Wszystko będzie dobrze- starałam sie mu dodać otuchy

- Starasz się mnie uspokoić a tym czasem to ja powinienem tak robić. Jesteś cudowna ale doskonale wiem, że sama się boisz

- Bo jestem coraz bardziej świadoma ryzyka jakie podjęliśmy.- odparłam- Przecież Santi doskonale się u nas cuje

- Nie mówię o Santiago. Miałam na myśli Daviego. Przypomniało mi się to wszystko co mówiła Carolina i jej rodzina.. Kocham daviego jak własnego syna Ney, ale jeśli przeze mnie Carolina będzie chciała zakazać ci kontaktu z davim...

- To co zrobisz? ostawisz mnie? A co z trojaczkami? Co ze Santiago? Pomyslałaś o tym? Nie zapominaj że mamy jeszcze wspólne dzieci, które bardzo kocham 

- Ale to Davi był twoim pierwszym dzieckiem..- Ale to nie ma nic do rzeczy. Carolina nie ma żadnych dowodów na to, że podczas przebywania Daviego w tym domu z twojej strony działa mu się jakaś krzywda. Nasi świadkowie zeznają to jak wspaniale się nim opiekowałaś, przekonają sąd o tym, że davi bardzo cię kocha tak samo jak ty jego i że przede wszystkim jesteś w stanie dalej się nim opiekować tak jak do tej pory

- Ale Ney... Carolina się zmieniła od tamtego czasu... Chciałabym żeby davi zostałz nami ale nie mam zamiaru go od niej izolować. Ona jest jego mamą

- ty też jesteś jego mamą. A jeśli Carolina udowodni, że rzeczywiście dojrzała od tamtego czasu nie widzę żadnych przeszkód by miała kontakt z Davim. Zreztą to nie ja zacąłem tę wojnę tylko ona więc to Carolina powinna pierwsza

wyciągnąć rękę do zgody. A teraz już koniec tematu bo musimy się powoli szykować. Nie skomentowałam jego słów. Miałam zbyt ściśnięte gardło 

Oczami Neya

Mimo, że mój aniołęk znów był przy mnie, w nocy spałem niespokojnie. Budziłem się co pół godziny, a gdy zapadaęłmw głębszy sen to od razu widziałem od oczami nasze dzieci a szczególnie Daviego. Dobrze, że trojaczkami dalej zajmuje się Rafaela, ale szkoda też że nie ma nikogo więcej z naszej rodziny.. Ale cóż.. Po ogarnięciu się opuściłem łazienkę, którą pospiesznie zajęła moja ukochana

- Będziesz jeść śniadanie?- spytałem, stojąc pod drzwiami. Anna otowrzyła drzwi z prędkoścą błyskawicy przez co mało nie oberwałem drzwiami

- zartujesz sobie? Żołądek mam ściśnięty jak nie wiem a na samą myśl oj edzeniu robi mi się niedobrze. Więc jesli jestes głodny to zrób sobie coś do jedzenia

- Ale skarbie powinnaś zjeść- próbowałem ją przekonać.- Da Silva Santos. Nie rozumiesz po hiszpańsku? Mam ci to przetłumaczyć na portugalski?

- Dobrze już dobrze. Nie denerwuj się. Zapomniałem że jak jesteś zestresowana to nie jesteś w stanie jeść- podsumowałem

- O własnie. Fajnie że sobie przypomniałeś a teraz przestać juz marudzić bo muszę się wyszykować do tego przeklętego sądu. Chyba że mam tam iść nieuczesana, nieumalowana i w zasadzie goła

- Nie nie.. Lepiej nie... Wiesz że jestem zazdrosny o ciebie i to bardzo. I szlag mnie trafia na myśl że inny mógłby cię oglądać np. tak jak ja ciebie teraz

- Ty zazdrosny? Pierwsze słyszę- wiedziałem że się ze mną drażni. Lubiłem takie gierki z jej strony.  a w taki dzień jak ten pozwalało rozluźnić nieco atmosferę

- A wątpisz? To spróbuj się tylko hcociażby przytulać z innym facetem to przyrzekam ci że nie ręczę za siebie.

- Nie prowokuj mnie do takich działań... Chcoiaż może nie... Szkoda byłoby...

- No czego byłoby szkoda- wtrąciłem jej.- pewnie buźki tego lalusia z którym byś się obściskiwała co?

- Nie dasz mi nawet dokończyć... Chodziło mi oto że szkoda by było twoich nerwów i dłoni, która prawdopodobnie wylądowałaby na twarzy tamtego ewentualnego adoratora

- Dobra.. Już dosyć tych pogaduszek.  Jestes moja i koniec tenatu. A teraz już się idź szykować bo naprawdę się spóźnimy. Po tym Anna zatkała się z powrotem w łazience. Nagle usłyszłaem dzwonek do drzwi

- No cześć- okazało się, że przszedł do nas leo, Ger, Dani i Iniesta. Oczywiście towarzyszyły im ich partnerki

- No hej- odparłem.- Siadajcie i czujcie się jak u siebie. Napijecie się czegoś?- spytałem

- Ja bym się napił ale gdybym wypił to na co mam ochotę to bym wyleciał z tego sądu lotem błyskawicy

- No a gdzie wasze dzieci?- spytałem.- Jak to gdzie? Z opiekunką. Aha.. Dzwoniła do mnie rafa i ZA chwilę też tu będzie. i uprzedzając twoje kolejne pytanie.. Trojaczki są z naszą nianią więc spokojnie

- Dziękuję.. nie wiem co bym bez was zrobił.- powiedziałem siadając na kanapie.- Od tego ma się przyjaciół a gdzie Anna?

- szykuje się na górze- odparłem i w tym samym momencie usłyszałem dzownek do drzwi.

- Część braciszku. Mam nadzieję, że juz wiesz- odezwała się moja siostra jako pierwsza.- A o czym powinienem widzieć?

- Po pierwsze trojaczki są pod opieką niani Shakiry a po drugie rodzice jednak będą tu. Za pół godziny lądują

- Co ? Ale jak to?- spytałem zaskoczony.- No normalnie człowieku. Znajomy pożyczył samolot

- Aha- odparłem, drapiąc się w głowę.- Ojj braciszkiszku weź ty się ogarnij bo jak ty tak będziesz w sądzie zeznawać to czarno widzę żeby to się dla nas dobrze skończyło

-  Ejj nie denerwuj się. Teraz ci nie wolno i nawet nie myśl, że może coś pójść nie tak.. I bez tego się boję- schowałem twarz w dłoniach

- Wiem braciszku. Wiem, ze się boisz- starała się mnie uspokoić. Nagle usłyszałem krzyk Anny na górze

Oczami Anny

Mimo, ze starałam się uspokoić neya, sama byłam zdenerwowana. Zresztą.. Neymar doskonale wyczuł że nie jestem w zbyt dobrej formie. Chciało mi się dosłownie ryczeć i to na głos, ręce mi się tzręsły i w ogóle się cułam jakbym miała zejść na zawał.. Ale najgorsze były czarne myśli jakie napływały mi do głowy. Było tyle kwestii świadczących na naszą niekorzyść... Nie byliśmy małżeństwem, rodzina Caroliny i ona sama była bardzo zawzięta.. Ze strachu byłam dosłownie sparaliżona

- Cholera jasna- wydarłam się na cały dom. Po chwili do łazienki wparował Neymar

- Kochanie co się dzieje. Spokojnie. Jestem przy tobie- od razu zaczął mnie uspakajać, mocno do siebie przytulając. Po chwili w pomieszczeniu pojawiła się siostra Neya

- Co się dzieje?- spytała.- Załamanie nerwowe jak widzisz- odparł jej mój ukochany

- Bo nie chcę was poganiać ale niedługo musimy jechać do sądu.- stwierdziła.- Rafa wiem. Wiem, ze musimy jechać.. ale nie zostawię Anny w takim stanie. Najpierw musi się uspokoić i wyszykowac do końca

- Anna kochana moja. No już. Ogarniamy się. Bierzemy się w garść i jedziemy walczyć tak? O daviego i Santiago. Zeby tu wrócili tak? Zależy ci przeciez na chłopcach mam rację? Kiwnęłam twierdząco głową

- No właśnie. To teraz przestajemy już płakać, przemyj twarz zimną wodą i już spokojnie. Neymar idź już na dół. Ja pomogę Annie się wyszykować do końca- odezwała się do swojego brata i Neymar wyszedł. Słowa rafy ustawiły mnie do pionu. Miała rację. Musiałam być silna żeby walczyc o chłopców. Zawsze myślałam, że kariera jest dla mnie najważniejsza ale odkąd miałam rodzinę- Neya, dzieci i przyjaciół to oni byli najważniejsi i byłam gotowa na największe poświęcenia. Rafa pomogła mi z makijażem, który do sądu był w sam raz. Później ubrałam już tylko szpilki i byłam gotowa do wyjścia. Zeszłam do salonu, gdzie czekała już reszta przyajciół

- Cześć- powiedzieli chórkiem.- Cześć- odparłam siląc się na uśmiech

- To co? Zbieramy się?- spytał Leo. Nikt jednak nic nie powiedział tylko w grobowej ciszy wyszliśmy na zewnątrz. Droga do sądu mijała nam w ciszy. Im bliżej celu, tym większe zdenerwowanie odczuwałam Gdy dojechaliśmy na miejsce tak jak się spodziewałam, było już pełno dziennikarzy, którzy zadawali setki pytań. Na szczęście Ney pomógł mi się przepchać przez ten tłum i chwilę później byliśmy pod własciwą salą, gdzie czekali już nasi rodzice.  10 minut po nas przybyła też Carolina wraz ze swoją świtą...

 

Nie wiem czy jeszcze podoba się komuś  moje opowiadanie... Zapewniam jednak że dopóki będzie chcoaiż jedna zainteresowana osoba to będę kontynuowała ;) Dzisiaj na pewno pojawi się jeszcze jeden rozdział... Zresztą w kolejnych dniach równiez możecie spodziewać się wpisów jako, że mam problemy zdrowotne i aktualnie przebywam

Komentarze

mariooolaa Podoba się podoba :D czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy :) tyyyle emocji :*
06/03/2016 13:08:27
ney21 później się powinno coś pojawić ;* i dziękuję że czytasz ;)
06/03/2016 13:32:42