***Paczadłami Melity***
Obudził mnie telefon który natarczywie dzwonił usiadłam na łóżku i spojrzałam na zegarek 5:00 WTF....Kto normalny może o tej godzinie dzwonić- pomyślałam i złapałam za telefon a na wyświetlaczu widniał numer Nikolii...
-Halo....Po co ty do mnie dzwonisz tak wcześnie? -prawie krzyknelam
-No część...No po co dzwonie...Wstajemy...Wstajemy- powiedziała entuzjastycznie..Zabije ją kiedyś -pomyślałam
-O tej godzinie- zapytałam z lekkim poirytowaniem
-No tak o tej-powiedziała...Albo ona jest głupia albo udaje głupią
-Dobrą wes spadaj Deklu jeden- powiedziałam i nie czekając na odpowiedz rozłaczyłam...Boże drogi przecież ja z nią nie wytrzymam pół roku w jednym domu...O wiem nauczę ją latać jak będziemy już w samolocie- pomyślałam i opadłam na łóżko...Jest ta godzina a ja mam takie dobre pomysły to jakiś cud-znowu pomyslałam...Co ja teraz mogę robić mam jeszcze 4 godziny,a więc położyłam się na łóżku i postanowiłam sobie poleżeć...Po 20 minutach podniosła się i uznałam że to nie ma sensu bo i tak nie usnę a więc podniosłam się i powędrowałam do łazienki wykapałam się wyruszyliśmy włosy potem je wyprostowalam, umylam zeby, nabalsamowalam całe ciało i wyszłam z łazienki o 6:30...Nie jest zle....Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej nadzorowane ubrania....Po 30 minutach byłam już ubrana w białą bokserke ze złotym napisem "LONDON" krótkie jeansowe spodenki na nogach miałam białe trampki, nalożyłam jeszcze delikatny makijaż i poprawilam wlosy...Może być- powiedziałam patrząc na efekty w lustrze po czym udałam się do pokoju brata bo przecież musi mi ktoś znieść walizki weszłam bez pukania do pokoju.Jeszcze spał a więc nachylilam się nad jego uchem
-Wstajemy moje walizki same się nie zniosą- krzyknelam a ten podskoczyl i spadł z łóżka.
-Boże a miałem taki piękny sen- mamrotał pod nosem.
-Tak..Tak...Jakiś tam twój sen a teraz moje walizki- powiedziałam a ten w miarę szybko podniósł się i ruszył do szafy założył spodnie i białą bluzkę po czym wyszedł z pokoju i od razu skierował się do mojego pokoju....Po niecałych 10 minutach moje walizki stały już przy drzwiach
-O twierdzisz jak chcesz to potrafisz dziękuję bardzo- powiedziałam i ruszyłam do kuchni gdzie zrobiłam sobie kanapki i herbatę...Po zjednozym śniadaniu przyszedł czas na pożegnania yhmm...Nie lubię tego i tych durnych tekstów typu-będziemy tęsknić bla...Bla..Bla....Czasami wydawało mi się ze jestem tą grzeczna i miła pięcio-letnią dziewczynką a czasami potrafiłam być cholernie uparta i bez uczuciową suką....Nie miała byłam najczęściej dla ludzi których nie znałam a mnie ocenili...No ale trudna taka już jestem..I raczej nic mnie nie zmieni..Już "wspaniały i uczuciowy" Aruś próbował to zmienić ale chyba mu to nie wyszło...Ale co tam on jest przeszłością i ten rozdział jest zamknięty NIGDY już o nim nie myśl pusta idiotko....-mówił mi jakiś mały glosik w mojej głowie.....Ale te raz nie liczy się moja przeszłość lecoimy do wspaniałego miasta na wspaniałe wakacje i może się walić i palić ja nie zmienię zdania i mam zamiar się dozę bawić...Po 30 minutach tych całych pożegnań wyszłam na zewnątrz W środku skakalam z radości lecz na zewnątrz jakoś tego nie pokazywałam...Jednocześnie było mi szkoda zostawiać tutaj przyjaciół i tego wszystkiego ale tak naprawdę to tylko pół roku nic wiecej-pomyślałam...Przed domem stała już taksówką, przystojny blondyn zapakowal moje walizki i ruszyliśmy na lotnisko...Po drodze mój telefon cały czas dzwonił...No kto mógł dzwonić? No oczywiście że Nikola okazało się ze już na mnie czeka....Jak zwykle punktualna i niecierpiliwa...Po 10 minutach dojechalam na miejsce przynajmniej dobrze ze nie było korków bo moja przyjaciółka by się znerwicowała...Oczywiście od razu gdy tylko wysiadlam z taksówki były pretensje czemu tak pozno ale ja przecież byłam na czas...30 minut później po odbytej odprawie siedziałyśmy już w samolocie niedługo potem maszyna wzbiła się w powietrze a ja odpłynełam..........Obudził mnie dźwięk przychodzaczego sms'a Otworzyłam oczy i spojrzałam na przyjaciółkę która siedział obok i robiła coś na telefonie
-Długo już lecimy?-zapytałam lekko się przeciągając
-Jakieś 3 godziny-powiedziała i odlożyła telefon
-Kto napisał? -zapytała a mi dopiero teraz przypomniało się o wiadomości
-Luis-powiedziałam....A właśnie czemu nie wujek ?Ponieważ uznał że wtedy czuje się za stary a więc mówiliśmy mu po imieniu..-Nie może nas odebrać bo ma trening ma po nas wysłać jakiegoś pilarza tylko nie chce powiedzieć jakiego- powiedziałam i się chwilę zastanawiałam kto taki może po nas przyjechać lecz nic mi nie wpadło do głowy a więc wzruszyłam ramionami i włożyłam telefon do brązowej torby, przed nami jeszcze jakieś 2 godziny lotu a ja umieram z nudów.....
____________________________________________________________________________________________________________
Witam mordeczki moje kochane a więc tak zapraszam na rozdział co tam u was?? ;*** Ja chora a więc w domku siedzę ale do południa nic mi się nie chciało a potem się już zebaralam Rozdział dedykuję Wszyskim co czytają te moje wypociny i dla moje zołzy KRUSIOWEJ ;*** Ahhh...Wczorajszy męczył taki wyjątkowy...Jestemy w finale Tylko on trzymał mnie przy życiu i moi mężowie ;d ;*** Na zdj główna bohaterka żebyście miały o niej jakieś wyobrażenie czy coś bo chyba głównego bohatera przedstawiać nie muszę ;***