Witam
Mordeczki moje kochane zapraszam na beznadziejny rozdzialik ;* ;/ ;3
___________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
**Paczadłami Neya**
Gdy się obudziłem obok mojego łóżka spostrzeglem młodą pielęgniarkę która zmieniała mi kroplówke
-Dzień dobry- powiedziała i się serdecznie do mnie uśmiechnęła
-Dzień dobry- odpowiedziałem -wie może Pani czy mogę stąd wyjść na jakiś spacer... -zapytałem i się usmiechnąlem -Może przejdziemy na ty Neymar jestem- zaproponowałem po czym wyciągnąłem do dziewczyna rękę
-Malwina -powiedziała i uscisnela moja dłoń z uśmiechem na twarz
-Wiesz co ze nie za bardzo możesz stąd gdzie cokolwiek wyjść ale pogadamy z lekarzem może jutro ci pozwoli-uśmiechnęła się przyjaźnie
-O i już cię lubię- powiedziałem i pusciłem do dziewczyny oczko po chwili pielęgniarka wyszła a ja zostałem sam postanowiłem ze zadzwonię do Kath wziąłem telefon i wybrałem numer ukochanej po dwóch sygnałach odebrała
-No witam moja księżniczkę najukochanszą-powiedziałem szczęśliwy i usmiechnąlem się sam do się siebie
-No hej czy ty czasami niczego nie przesktobałeś bo taki mily-powiedziała a ja mimowolnie się usmiechnąlem
-Kochanie jak myślisz leżę w łóżku w szpitalu nawet na spacer nie pozwalają mi wyjść- powiedziałem i czekałem na reakcję ukochanej
-Oj no dobra ale wiesz że się martwię o ciebie- powiedziała z troską głosie
-Tak...tak wiem a co tam u ciebie- zapytałem
-A u mnie nudno bez ciebie...Fabregas jest już na dobrej drodze...Pique uznał że jutro musimy z nim iść na trening a więc jutrzejszy dzień mam zaplanowany- powiedziała a ja zaśmiałem się pod nosem
-Teksknię za tobą- powiedziałem
-Ją bardziej-odpowiedziała- a kiedy się widzimy-zapytała po chwili
-Za tydzień ty już sobie ładnie i grzecznie będziesz siedzieć w Barcelonie a ja dotre do mojej księżniczki dopiero za dwa tygodnie -powiedziałem
-A co tak pózno- śmiała się
-No....Bo...No koń zdechł idę na pieszo-zaśmiałem się i tak przegadalismy może z 2 godziny
.Rozmawailismy o wszystkim i o niczym...
***Paczadłami Kath***
Po dwu godzinnej rozmowie z moim ukochany polżyłam się na łóżku i zaczęłam przeglądać Fb gdy nagle z dołu usłyszałam głośny huk a później donośne "ja pierdole" chyba Pique a więc szybko poderwlam się z miejsca i ledwo się nie zabijając na schodach zbieglam na dół a widok który zobaczyłam w kuchni mnie rrozbawil a mianowicie piłkarze robili pizzę lecz gdy weszłam do kuchni pizza leżała na ziemi a Fabregas próbował ją jeszcze jakoś włożyć na blachę. ....Cesc i Geri chyba jeszcze nie zauważyli mojej obecności
-Ej no kurwa Pojebalo cię przecież nie damy jej do jedzenia tego z ziemi- powiedział Pique
-Oj...Tam...Oj tam nie przejmuj iście jeszcze zje że smakiem zobaczysz a nic jej nie powiemy gdzie leżała ta pizza i będzie ok- powiedział uradowany Fabregas bo właśnie teraz udało mi się pozbierać tą nieszczęsna pizzę
-YYhm-odchaknełam a Cesc aż podskoczył do góry- mmm....Pizza z podłogi nie przepadam- usmiechnelam się a Pilkarzet zrobi się czerwoni
-Ale nie przejmujcie się za chwilę coś zamowimy bo już nigdy nie zjem nic z waszych rąk bo może się to dla mnie zlle skończyć- zaśmialam się
-A więc co zamawiamy- zapytał gospodarz domu a my razem z Pique wykrzyknelismy że pizzę a więc Cesc wziął telefon i zadzwonił do pizzerii.....Wieczór spędziłam w gronie dwóch piłkarzy i podpisałam też trochę z Oscarem dopiero o 23:00 położyłam się do łóżka i właśnie wtedy przypomniało mi się ze miałam porozmawiać z Klaud na skaype
-No trudno teraz to już za pozno- powiedziałam i już po chwili odplynelam do krainy Morfeusza....
***Paczadłami Alvesa***
Gdy odwiozłem Kath na lotnisko zadzwonił telefon
-hej stary mamy wolną chatę- powiedział zadowolony Marcelo
-No hej...Kto jest tym szczesliwcem od którego widzieliście dom-zaśmiałem się
-No nasz kochany Neymarek-powiedział zadowolony
-Pierdzielisz że on się zgodził-byłem zdziwiony
-Zgodził się ale ma być wszystko ogarniete i mają nas pilnować Gil i Jota ale wątpię że oni na trzeźwo- zaśmial sie
-Haha no racja a na którą- zapytałem
-Na 19:00 u Neymara -powiedziała
-Ok będę narazie -powiedziałem i się rozlaczylem.....A więc godzina jest 16:00 mam jeszcze trzy godziny a więc na spokojnie mam jeszcze dużo czasu...A więc od razu z lotniska ruszyłem prosto do domu aby się wyszykowac i jeszcze coś zjeść....Po dwóch godzinach byłem już gotowy postanowiłem pojechać swoim samochodem bo jak nie będę w stanie wrócić zostawię go u Neya po 15 minutach stanąłem pod sklepem zakupiłem tam alkohol jakieś piwka i chipsy.Obladowany zakupami ruszyłem w stronę domu przyjaciela po 20 minutach parkowalem już pod jego domem...Gdy wszedłem do środka po domu krzatali się Marcelo Rafinha i Silva
-No witam- wydarłem się
-Ooo...Dani hej- przywitali się a ja wyjąlem zakupione rzeczy na blat kuchennny po niecałych 10 minutach piłkarze zaczęli się już zjeżdżać pojawił się takze Gil i Jota a więc o 19:00 zaczęliśmy ostro balowac alkohol lał się litrami i oczywiście Gil i Jota nie wytrzymali i też pili około 21:00 pamiętam jeszcze ze przyjechały jakieś dziewczyny wiem też że była kąpiel w basenie a potem urwał mi się film.....