I znów to zrobiłeś...
Znów myślę o Tobie w taki sposób jakbyś żył, jakbyś miał za chwilę pojawić się obok mnie i znów powiedzieć że wszystko będzie dobrze i damy radę...
Doskonale wiem że to tylko marzenie, taki moment już nigdy nie nastąpi, jednak dalej mnie to męczy.
Dalej zadaje sobie to pytanie dlaczego akurat Ty musiałeś umierać? nie doczekałeś nawet swojej 18.
Wiem, że ostatnio nie byłem sobą, nie byłbyś ze mnie dumny to pewne...czasem po prostu mam swoje chwile zapomnienia, gdy poddaje się tym negatywnym emocjom i to wszystko wybucha...
Po prostu brakuje mi Ciebie...twojej bliskości...poczucia że jestem ważny, że coś znacze...
Pamiętam doskonale o co prosiłeś w ostatnich chwilach...ale jak widzisz jakoś mi to nie wychodzi...
Nie potrafię znów tak kogoś pokochać, oddać się całym sobą i być tylko sobą...
Po takim czasie docenia się to coraz bardziej, nie byłeś tylko partnerem, ale także najlepszym przyjacielem, byłeś zawsze kiedy trzeba, wspierałeś, wyzywałeś, dawałeś nadzieje a teraz? teraz siedze przed kompem pisząc to wszystko tak na prawdę dla siebie i jedynie obserwuje życie innych, ich szczęście, ich problemy, żale...
Brakuje mi Cię Kocie...