Impreza trwała w najlepsze. Chłopaki ostro się upili, a ja przyznam że byłem lekko wstawiony. Z każdym kieliszkiem i łykiem soku pomarańczowego nasz stan upojenia pogarszał się. Zbliżała się godzina dwudziesta trzecia. Wyszedłem na zewnątrz i wyciągnąłem papierosa z paczki, jednym ruchem palca odpaliłem zapalniczkę i przyłożyłem do szluga. Wziąłem głęboki wdech, a dym znalazł się w moich płuchach. Spojrzałem na gwieździste niebo i uświadomiłem sobie że już nie mam dla kogo żyć. Skończyłem już z koką i innego typu używkami, choć nie ukrywam...nadal mnie ciągnie do tego. Wszystko zawdzięczam JEJ. Nie wiem dlaczego to nadal mnie boli, może zbyt ją kochałem?
Od chwili refleksji oderwał mnie dźwięk dzwonka mojego I phone'a. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Vanessy oraz jej imię. Dotknąłem wyświetlacza i zielonej słuchawki. -"Słucham?" - powiedzziałem zdziwiony. -"Cześć, pamiętasz mnie?" - powiedziała radośnie. -"No jasne, że pamiętam. Jak tam? Czemu dzwonisz? Coś się stało?" - "Nie, nie, wszystko ok. Chciałam się zapytać co dzisiaj robisz" - rzuciła szybko. -"Jestem na imprezie u Naill'a z chłopakami. Jeśli chcesz to wpadnij, porozmawiamy." - uśmiechnąłem się na samą myśl o uroczej szatynce. -"Jasne, zaraz wpadnę. Do zobaczenia." - rozłczyła się. Dopaliłem do końca szluga i wpadłem do pokoju w którym się znajdowali chłopcy. -"Macie coś przeciwko by wpadła Vanessa? " - spojrzałem po kolei na każdego z nich. Wszyscy pokiwali głową przecząco. Uśmiechnąłem się i usiadłem przy stoliku. Z każdym kieliszkiem poziom alkoholu w naszym ograniźmie zwiększał się. Po chwili Naill zaprosił mnie na bok. -"Słuchaj stary...kocham Cię jak brata. Nie chcę byś cierpiał przez swoją byłą. Ułóż sobie wsztsko na nowo. Pamiętaj że my zawsze będziemy Cię wspierać." - wypowiedzenie tych słów zajęło mu trochę czasu, ale na końcu poklepał mnie po ramieniu. -"Dzięki." - uśmiechnąłem się i okwzajemniłem gest. Wróciliśmy do stołu i zaczęliśmy grać w karty. Po chwili Max pobiegł do drzwi, a gdy wrócił, ujrzałem sylwetkę Vanessy. -"Czesć wam chłopaki." - uśmiechnęła się i pomachała nam. Po chwili już siedziała koło mnie i co chwilę spoglądała kontem oka. Znów polaliśmy kolejkę i ledwo trzymałem się na nogach, więc poszedłem się położyć. Próbowałem zasnąć, ale moje chęci poszły na nic. Po chwili zauważyłem szatynkę wchodzącą do mojego pokoju. -"Przeszkadzam?" - zapytała niepewnie. -"Nie, nie przeszkadzasz." - uśmiechnąłem się. -"Chciałam Ci powiedzieć że podobasz mi się. " -zarumieniła się gdy wypowiedziała te słowa. -"Na pawdę? W sumie ty też jesteś niczego sobie." - spojrzałem na nią. Po chwili poczułem ciepło jej ust na swoich, a z każdą chwilą jej pocałunek stawał się namiętniejszy