Zapchałam się pychą nieszczęścia, kiedy świat ciągle istniał i pomyślałam, że będę żyć wiecznie w pierdolonej krainieczarów pod zwiędłym drzewemżycia, a życie przecież trwało. A ja trwam nadal teraz, trwając w trwającym świecie, który tak naprawdę nigdy nie zwolnił, chociaż byłam pewna, że zatrzymując oddech i licząc kreski, zatrzymywałam czas, który nie wróci, a on wrócił i okazało się, że świat stoi jak stał. Rozglądam się wokół i nie widzę w nim nic znajomego. Wszystko odeszło, a ja zostałam. Ja byłam w przeszłości, a teraz jestem tutaj i nie mam pojęcia co się dzieje. Nadal jestem w szoku, odkrywszy, że świat istnieje naprawdę, a ja w nim. Istnieję w nim jak istniałam, myśląc, że zniknęłam, a teraz trzeba zbierać, co się zasiało, wstrętne chwasty, wszystko zniszczone, żadnego plonu, żadnego plonu, by się pożywić na wędrówkę dalszą w nieznane po potłuczonym szkle, na linie i już nie spadnę na cztery łapy, spadnę na drut kolczasty - zasłużyłam. Ach, po co w krainieczarów podzwiędłymdrzewem tkwiłam? Teraz jestem tutaj i nie umiem sobie poradzić z życiem prostym i oczywistym.
maturazhistoriipocopocopocopocomitopoco