Piątek 13-ego.
Tak się zastanawiam, czy można się przyzwyczaić do samotności. nie chodzi mi o brak rodziny, czy chłopaka. ich mam i są cudowni. chodzi mi bardziej o przyjaciół, których nie mam.fajnie było czasem wyjść z kimś na faj czy coś, pogadać poprosić o rade, wypłakać się. ale tacy ludzie zaskakują coraz bardziej. zawiodłam się na niej. egzamin, wiedziała, że mi na nim zależało. nie pojechała ponieważ stwierdziła, że jak nie zda to będę zła i coś tam jeszcze. szkoda tylko, że nie powiedziała mi tego wprost tylko zaczęła kręcić. ja chciałam tylko, żeby spróbowała bo wiedziała dobrze ze ja nie dam rady. trudno.. nie raz zastanawiałam się jak jej powiedzieć o tym, że wiem. nie widziałam się z nią, chyba najwyższa pora zobaczyć.. zawiodła. ktoś próbuje rozpier**lić. smsm że robie go w ch*ja. no kurde. skad to ktokolwiek może wiedziec skoro jestem daleko od domu. jestem wierna, caly czas siedze w pokoju. no kurde.. wkurwia mnie takie coś.
co do tego wyjzadku, jestem poza domem już drugi tydzień, z jednej strony jest tutaj dobrze z drugiej wróciłabym już do domu. nikt mnie tutaj nie kontroluje, robię co chce. mam pełną wolność, ale jednak brakuje ludzi. chciałabym czasem zobaczyć te fałszywe mordy i kochane buźki. jeszcze tydzień. wykorzystam w pełni ten czas i wróce na stare śmieci.
Każdy z nas czegoś żałuje. Każdy z nas w nieodpowiednim momencie powiedział kilka słów za dużo. Każdy z nas, chociaż raz powiedział "nie", wtedy, gdy serce tak cholernie błagało "tak". Każdy z nas wybrał niewłaściwą drogę, niewłaściwego człowieka u boku i niewłaściwe emocje. To nic złego popełniać błędy.