Kochani, zatrzymajcie się na chwilę, odetchnijcie od tej codziennej bieganiny...
pomyślcie o tym co Was cieszy, spójrzcie na swoje dzieci i doceńcie to, ile dają Wam radości.
beczałam dzisiaj na pogrzebie wujka jak bóbr, aż sama się sobie dziwiłam, co jest ze mną grane..
uświadomiłam sobie, że coraz więcej osób, które pamiętam nawet z dzieciństwa odchodzi... powoli spotykają się już wszyscy razem gdzieś tam, już sama nie wiem gdzie.
a kilka godzin później dostałam wiadomość, że najbliższu kuzyn Pawła miał wypadek samochodowy.
Adek miał 18 lat, nie udało się go uratować.
dotarło to do mnie dopiero po kilku godzinach, i od tej pory płacze.. praktycznie ciągle.
nie potrafię sobie wyobrazić bólu jego rodziców, stracić jedynego syna.
chodziłam dzisiaj za Zuzią i dziękowałam. dziękowałam za to, że jest zdrowa i wszystko jest w porządku.
nawet chcąc się pomodlić, zmówić WIECZNE ODPOCZYWANIE, nie przechodzi mi to przez gardło.
nie nie nie.
nie wyobrażam sobie pogrzebu.
będziemy pamiętać, zawsze.