Ten dzień chyba nie mógł być gorszy. Chociaż...mam też powody do dumy. Wcześniej pisałam tu o tym, że chciałabym zmienić pewna rzecz. Chciałam nabrać dystansu do ludzi, zacząć patrzeć na nich z boku i wyczuć intencje względem mnie, zobaczyć jacy są na prawde. Odciełam uczucia i skupiłam sie na samej osobowości. Udało mi się...Byłam przygotowana na rozczarowanie i smutek a stałam się silniejsza i przyjełam do wiadomości, że największe zaufanie powinam mieć do samej siebie. Zawsze pozwalałam innym kierować mną, moimi decyzjami. Choć było to nieświadome to gdzieś tam podświadomie sama tego chciałam, bo wiedziałam, że nie będę musiała obarczać tylko i wyłącznie siebie winą. O dziwo osoby do których miałam jakiś dystans, strach okazały się osobami, które nie życzą mi źle. Roczarowanie przyszło gdy zobaczyłam jak to jest z osobami po których bym się tego nie spodziewała. Zaślepiłam sobie oczy smutkiem, ale ta melancholia opuściła mnie berdzo szybko. Może to dla tego, że już nie oszukuje sama siebie i w końcu czuje władze nad sobą. Zaufanie spadło ale znalazłam coś czego szukałam bardzo długo. Siebie
Dziś zauważyłam, że pewne osoby to wyczuły i nie pasuje im to, że już nie mogą mną manipulować. Może i to brzmi okropnie, ale poczułam się w tym momęcie lepiej, tak jakbym uratowała się przed czymś złym bez czyjejś pomocy. Mam nadzieje, że to nie chwilowe. Boję się, że tylko gdy znów wygrają uczucia strace kontrole i znów stane sie marionetką.
Odosobnienie i samotność służa mi na tą chwile. Czuje się bezpiecznie, niezależna i moge więcej, ale wiem, że to wiecznośc nie potrwa. Do szczęścia mi daleko, ale do dna również kawałek. Przyszedł listopad a z nim mój przełomowy czas, wiecej lat i więcej w głowie. Zawsze w tym okresie czuję jakąs mała zmiane. Krok do dojrzałości w przód. Widze różnice w zachowaniu, widze jak zaczynam znów sie różnić od rówieśników. Widzę jak zmienia się mój wygląd...i tym razem zdałam sobie sprawe jak blisko jestem od nowych problemów. To wszytsko jest obok...lada chwila i będę modlić się o każdy grosz by zapłacić rachunki i mieć co jeść. Przeraża mnie to, ale czuje, że jestem blisko celu, ucieczki od tych ludzi. Zostane na dobre sama ze soba. Czas najwyższy się z tym zmierzyć nim nadejdzie ten czas i przyzwyczaić sie do tego.
Ostatnio odzywają się do mnie ludzie z przeszłości. Na początku było to dla mnie szokiem, ale teraz się ciesze. Mam okazje sobie wyjaśnić z tymi osobami wiele niedomówień, zrozumieć pewne sytuacje i wybory, przeprosić się i polubić na nowo. Zawsze byłam zdania, że jestem strasznie zawistną osobą,ale to się chyba zmienia. Bez problemu przyjmuje ich z powrotem do swojego życia. Cieszy mnie to bo kiedyś nawet nie pomyślałabym, że jeszcze z niektórymi chociaż jedno słowo. Dzięki pewnej osobie tak na prawdę zauważyłam wiele, to czego wcześnej nie dostrzegałam, tych zmian. Chyba możemy zacząć od nowa..
https://www.youtube.com/watch?v=LvetJ9U_tVY