Niedzielna jazda na Olimpii. Było nijak. Nie lubię koni, które mają tak twardy pysk. Tęskno mi za Chabrem, ten mimo, że nie potrafił skakać, to chociaż był wygodnieszy i delikatniejszy od tej damy na zdjęciach.
Ale jako że, na samych nieszcześciach nie może się skończyć, to jest kilka plusów, a mianowicie - w końcu poskakałam.Czułam się jak worek ziemniaków i faktycznie tak wyglądałam, aż wstyd pokazywać moje "umiejętności" o ile tak można to nazwać.
W końcu przyjechał mój pad! To chyba ta jedna z najlepszych chwil, na razie nie był próbowany bo dopiero dziś go rozpakowałam, ale przynznam, że jest wspaniały. W niedzieję zabiorę go na teren, trzeba go przetestować!
I najlepsze! Byłam zapoznać się z koniem o imieniu Valentino. Młody wałaszek, ,bardzo fajny i delikatny. W sumie tylko tyle o nim mogę powiedzieć. Mama chciała zobaczyć "czo ta Dominika w tych internetach paczy" i sama zaproponowała czy chcę go zobaczyć, w sumie na tym sie skończyło, chwilę pojeździłam i wróciłysmy do domu. Ale miło, że się stara, bardzo to doceniam.
W niedzielę teren na hucułach - to będzie coś!